- Czy to prawda, że Piotr Czajkowski był homoseksualistą? - Tak, to prawda, ale nie tylko za to go cenimy.
Po co przytaczam ten dialog rodem z Radia Erewań (wyjaśnienie dla młodszych czytelników: w ten sposób, pod przykryciem nieświadomej zapewne tego, jak niecnie jest wykorzystywana, a istniejącej naprawdę rozgłośni, kpiono sobie w epoce PRL z komunistycznych absurdów)?
Bo podobne pytanie mógłbym dzisiaj zadać Radiu TOK FM:
- Czy to prawda, że były polski premier Jerzy Buzek jest niezłym jebaką?
I otrzymałbym odpowiedź:
- Może to i prawda, ale nie dlatego chcemy, aby został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Moje pytanie jest uprawnione, ponieważ w jednej z ostatnich porannych audycji tej rozgłośni publicysta "Polityki" Wiesław Władyka - nie wiedząc, że jest już na antenie - tak właśnie określił (skomplementował?) Buzka. Prowadzący audycję Jacek Żakowski udał, że nie słyszał tego określenia i szybko powrócił do wychwalania naszego kandydata na szefa europarlamentu, chociaż sam wcześniej - również będąc przekonanym, że mikrofony są już wyłączone - ze śmiechem mówił, że Buzek miał szczęście, iż był premierem zanim na krajowym rynku wydawniczym pojawił się "Fakt", ponieważ podzieliłby prawdopodobnie los Kazimierza Marcinkiewicza.
Zdumiewa mnie ogromny nieprofesjonalizm uczestników dyskusji w radiowym studiu. Byli to przecież doświadczeni dziennikarze, doskonale zdający sobie sprawę, że wszystko, co mówi się w obecności mikrofonów i kamer (nawet jeśli wydaje im się, że są one w danej chwili wyłączone) może zostać nagrane i puszczone później w eter, aby ich wykpić bądź skompromitować.
Żyjemy w takich czasach, że osoby publiczne muszą mieć się na baczności i bardzo uważać na to, co mówią oraz robią w każdym miejscu i o każdym czasie. Wszędzie mogą się bowiem czaić fotoreporterzy, a sprzętem do nagrywania rozmów z dużej odległości posługują się dzisiaj już nie tylko agenci tajnych służb. O tym zaś, że szczególną czujność należy zachować w studiach radiowych i telewizyjnych boleśnie przekonał się już na własnej skórze niejeden polityk, dziennikarz, czy tzw. celebryta (osoba znana głównie z tego, że jest znana). Dlaczego zabrakło jej gościom Żakowskiego? Czyżby byli tak niefrasobliwi, ponieważ uważają, że im - jako przedstawicielom tzw. salonu - wolno znacznie więcej niż publicystom spoza medialnego mainstreamu, a ich wpadki zostaną szybko zapomniane?
Określenie, jakiego użył Władyka w stosunku do Buzka nie figuruje oczywiście na stronie internetowej radia TOK FM, ale krąży już w przestrzeni medialnej. Publicysta "Polityki" poczuł się więc w obowiązku zabrać głos, tłumacząc się branżowemu pismu "Press":
- Przed przerwą na serwis dyskutowaliśmy o profesorze Jerzym Buzku, ocenialiśmy go jako premiera. Wówczas padło zdanie, że miał on szczęście, że za czasów jego rządów nie było jeszcze agresywnych tabloidów, bo by go zniszczyły. W trakcie przerwy, już podczas prywatnej rozmowy, wymyślaliśmy tytuły, jakimi mogłyby tabloidy opatrzyć artykuły o byłym premierze. Ja rzuciłem, niestety, taki. Jest mi bardzo przykro, bo wiem, że go skrzywdziłem. A bardzo go cenię i szanuję.
I dodał, że przeprosi byłego premiera w specjalnym oświadczeniu, co uczynił w poniższych słowach:
„Bardzo gorąco Pana przepraszam. Wyrażam ubolewanie, że na antenie Radia TOK FM w piątek 12 czerwca pojawiły się nieobyczajne słowa na Pana temat. Na usprawiedliwienie chciałbym powiedzieć, że bez naszej świadomości rozmowa prywatna w końcowym fragmencie stała się rozmową publiczną. Podczas przerwy na informacje ciągnęliśmy wątek rozpoczęty w trakcie dyskusji na antenie. Chodziło o zwyczaje, obyczaje i styl prasy tabloidalnej, która w ostatnich latach nikogo i niczego nie oszczędza. Podawaliśmy przykłady tytułów artykułów, które zapewne mogłyby być użyte przeciwko Panu w okresie, gdy kończył Pan swoje rządy. Jeden z tych domniemywanych tytułów został wygłoszony na antenie.
Jestem tym głęboko poruszony i zawstydzony. Chciałem Pana zapewnić, że mój szacunek dla Pana osoby jest niezmienny.”
Buzek zapytany przez Monikę Olejnik w programie telewizji TVN 24 "Kropka nad i" o komentarz w tej sprawie nie krył zaskoczenia, gdyż jak tłumaczył nie wie, o co chodzi. Nie bardzo wierzę w takie zapewnienie, ale najwidoczniej postanowił być lepszym dżentelmenem od Władyki. Powiedział tylko:
- Jeśli człowiek przeprasza, to widocznie czuje skruchę, a jak ktoś jest skruszony, to należy wybaczać. Tak nas uczy chrześcijaństwo. A ja nie mam żadnych oporów, jeśli chodzi o wybaczanie.
Ja jestem natomiast bardzo ciekawy, czy Władyka ma rację, na ile jego opinia o prywatnym życiu Buzka jest ugruntowana w stwierdzonych przez dziennikarzy faktach i czy pomoże mu ona czy też zaszkodzi w staraniach o prestiżowe stanowisko, bo z pewnością przeniknie do kuluarów europarlamentu, a w nich - nie tylko na oficjalnych spotkaniach - wykluwa się wiele ważnych decyzji.
Będzie to - w pewnej przynajmniej mierze - zależeć od tego, kto ma większe pozapolityczne wpływy w PE: czułe na punkcie molestowania kobiet przez mężczyzn (nawet jeśli owe niewiasty same proszą się o uwiedzenie przez znaczące postaci życia politycznego) feministki, czy frakcja widzących w sobie "macho" panów, którzy chętnie powtórzyliby o Jerzym Buzku to, co powiedział kilka lat temu prezydent Rosji Władimir Putin o podejrzewanym o gwałty na swoich pracowniczkach prezydencie Izraela Mosze Kacawie: "wszyscy mu zazdrościmy".
Jerzy Bukowski
Bo podobne pytanie mógłbym dzisiaj zadać Radiu TOK FM:
- Czy to prawda, że były polski premier Jerzy Buzek jest niezłym jebaką?
I otrzymałbym odpowiedź:
- Może to i prawda, ale nie dlatego chcemy, aby został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Moje pytanie jest uprawnione, ponieważ w jednej z ostatnich porannych audycji tej rozgłośni publicysta "Polityki" Wiesław Władyka - nie wiedząc, że jest już na antenie - tak właśnie określił (skomplementował?) Buzka. Prowadzący audycję Jacek Żakowski udał, że nie słyszał tego określenia i szybko powrócił do wychwalania naszego kandydata na szefa europarlamentu, chociaż sam wcześniej - również będąc przekonanym, że mikrofony są już wyłączone - ze śmiechem mówił, że Buzek miał szczęście, iż był premierem zanim na krajowym rynku wydawniczym pojawił się "Fakt", ponieważ podzieliłby prawdopodobnie los Kazimierza Marcinkiewicza.
Zdumiewa mnie ogromny nieprofesjonalizm uczestników dyskusji w radiowym studiu. Byli to przecież doświadczeni dziennikarze, doskonale zdający sobie sprawę, że wszystko, co mówi się w obecności mikrofonów i kamer (nawet jeśli wydaje im się, że są one w danej chwili wyłączone) może zostać nagrane i puszczone później w eter, aby ich wykpić bądź skompromitować.
Żyjemy w takich czasach, że osoby publiczne muszą mieć się na baczności i bardzo uważać na to, co mówią oraz robią w każdym miejscu i o każdym czasie. Wszędzie mogą się bowiem czaić fotoreporterzy, a sprzętem do nagrywania rozmów z dużej odległości posługują się dzisiaj już nie tylko agenci tajnych służb. O tym zaś, że szczególną czujność należy zachować w studiach radiowych i telewizyjnych boleśnie przekonał się już na własnej skórze niejeden polityk, dziennikarz, czy tzw. celebryta (osoba znana głównie z tego, że jest znana). Dlaczego zabrakło jej gościom Żakowskiego? Czyżby byli tak niefrasobliwi, ponieważ uważają, że im - jako przedstawicielom tzw. salonu - wolno znacznie więcej niż publicystom spoza medialnego mainstreamu, a ich wpadki zostaną szybko zapomniane?
Określenie, jakiego użył Władyka w stosunku do Buzka nie figuruje oczywiście na stronie internetowej radia TOK FM, ale krąży już w przestrzeni medialnej. Publicysta "Polityki" poczuł się więc w obowiązku zabrać głos, tłumacząc się branżowemu pismu "Press":
- Przed przerwą na serwis dyskutowaliśmy o profesorze Jerzym Buzku, ocenialiśmy go jako premiera. Wówczas padło zdanie, że miał on szczęście, że za czasów jego rządów nie było jeszcze agresywnych tabloidów, bo by go zniszczyły. W trakcie przerwy, już podczas prywatnej rozmowy, wymyślaliśmy tytuły, jakimi mogłyby tabloidy opatrzyć artykuły o byłym premierze. Ja rzuciłem, niestety, taki. Jest mi bardzo przykro, bo wiem, że go skrzywdziłem. A bardzo go cenię i szanuję.
I dodał, że przeprosi byłego premiera w specjalnym oświadczeniu, co uczynił w poniższych słowach:
„Bardzo gorąco Pana przepraszam. Wyrażam ubolewanie, że na antenie Radia TOK FM w piątek 12 czerwca pojawiły się nieobyczajne słowa na Pana temat. Na usprawiedliwienie chciałbym powiedzieć, że bez naszej świadomości rozmowa prywatna w końcowym fragmencie stała się rozmową publiczną. Podczas przerwy na informacje ciągnęliśmy wątek rozpoczęty w trakcie dyskusji na antenie. Chodziło o zwyczaje, obyczaje i styl prasy tabloidalnej, która w ostatnich latach nikogo i niczego nie oszczędza. Podawaliśmy przykłady tytułów artykułów, które zapewne mogłyby być użyte przeciwko Panu w okresie, gdy kończył Pan swoje rządy. Jeden z tych domniemywanych tytułów został wygłoszony na antenie.
Jestem tym głęboko poruszony i zawstydzony. Chciałem Pana zapewnić, że mój szacunek dla Pana osoby jest niezmienny.”
Buzek zapytany przez Monikę Olejnik w programie telewizji TVN 24 "Kropka nad i" o komentarz w tej sprawie nie krył zaskoczenia, gdyż jak tłumaczył nie wie, o co chodzi. Nie bardzo wierzę w takie zapewnienie, ale najwidoczniej postanowił być lepszym dżentelmenem od Władyki. Powiedział tylko:
- Jeśli człowiek przeprasza, to widocznie czuje skruchę, a jak ktoś jest skruszony, to należy wybaczać. Tak nas uczy chrześcijaństwo. A ja nie mam żadnych oporów, jeśli chodzi o wybaczanie.
Ja jestem natomiast bardzo ciekawy, czy Władyka ma rację, na ile jego opinia o prywatnym życiu Buzka jest ugruntowana w stwierdzonych przez dziennikarzy faktach i czy pomoże mu ona czy też zaszkodzi w staraniach o prestiżowe stanowisko, bo z pewnością przeniknie do kuluarów europarlamentu, a w nich - nie tylko na oficjalnych spotkaniach - wykluwa się wiele ważnych decyzji.
Będzie to - w pewnej przynajmniej mierze - zależeć od tego, kto ma większe pozapolityczne wpływy w PE: czułe na punkcie molestowania kobiet przez mężczyzn (nawet jeśli owe niewiasty same proszą się o uwiedzenie przez znaczące postaci życia politycznego) feministki, czy frakcja widzących w sobie "macho" panów, którzy chętnie powtórzyliby o Jerzym Buzku to, co powiedział kilka lat temu prezydent Rosji Władimir Putin o podejrzewanym o gwałty na swoich pracowniczkach prezydencie Izraela Mosze Kacawie: "wszyscy mu zazdrościmy".
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Paderewski is Back to NY, Festival Opening Concert w Nowym Jorku w Kaufman Music Cente
Stypendia Instytut Rozwoju Języka Polskiego
Odszkodowanie za wypadek pracownika na budowie w Nowym Jorku. Bezpłatna konsultacja po polsku u adwokat Nicole Brenecki
Ogrzewanie w Nowym Jorku. Polski kontraktor PDP Contracting instaluje i naprawia systemy grzewcze w NY
Polski agent nieruchomości w Kolorado. Ewa Sosnowska Burg oferuje w Denver na sprzedaż: domy, mieszkania, działki...
Rozliczanie podatków na Greenpoincie. Eva Dudus w Business Consulting Corp. w Nowym Jorku
Dentysta na Bay Ridge. Protetyka i leczenie stomatologiczne dzieci i dorosłych. Polski lekarz Aneta Kozyra-Mejia
zobacz wszystkie