Polityka ciekawsza od erotyki

Nie jestem zbyt zaskoczony. Nasze społeczeństwo słynie przecież z ogromnego rozpolitykowania, nie ma więć więc dziwnego w rezultacie sondażu, wedle którego skacząc po telewizyjnych kanałach najczęściej zatrzymujemy się właśnie na programach, poświęconych tej sferze życia. Aż 43 procent ankietowanych wymieniło w tym kontekście wiadomości, a tylko 13 procent rozbierane sceny.
   
Gwoli socjologicznej sprawiedliwości i publicystycznej uczciwości trzeba jednak zauważyć, że na pierwszym miejscu (84 procent) uplasował się ulubiony program bez sprecyzowania, czemu jest on poświęcony. Być może dla części respondentów do takiej kategorii zalicza się właśnie telewizyjna erotyka.
   
Trzeba też wziąć poprawkę na dobrze znane każdemu specjaliście od sondaży zjawisko nierpzyznawania się osób ankietowanych do czegoś, co uznają za wstydliwe, politycznie niepoprawne, niemodne. Właśnie dlatego w badaniach wyborczych preferencji przeszacowana jest zazwyczaj rządząca partia, a niedoszacowane ugrupowania opozycyjne, zwłaszcza nie cieszące się sympatią mediów.
   
Mimo tych zastrzeżeń można jednak wysnuć całkiem uzasadniony i niewątpliwie prawidłowy wniosek, że większe zainteresowanie rodaków budzi Stefan Niesiołowski w ostrej polemice z Jackiem Kurskim niż światowej sławy gwiazdy "różowego przemysłu", prowadzące namiętny dialog bez użycia zbyt wielkiej liczby słów, a Janusz Palikot w ubraniu (nawet bez gumowego penisa) jest bardziej podniecający od nagiej Ciccioliny.
   
I jak tu nie być dumnym z bycia Polakiem?

Jerzy Bukowski