Kiedy niepodzielną władzę nad Związkiem Sowieckim oraz podległymi mu krajami środkowo-wschodniej Europy sprawowało ścisłe kierownictwo partii komunistycznej, zachodni politolodzy bacznie przyglądali się zdjęciom z oficjalnych uroczystości, a zwłaszcza z trybuny na placu Czerwonym, z której kremlowscy przywódcy pozdrawiali uczestników 1-majowych pochodów i przyjmowali 7 listopada defiladę wojskową z okazji rocznicy rewolucji październikowej.
Ustroje padają, rządy się zmieniają, ale nadal można się wiele dowiedzieć, bacznie obserwując polityków zarówno w oficjalnych, jak w towarzyskich okolicznościach. Gdy zobaczyłem więc, że po uroczystości odebrania zaświadczeń o uzyskaniu mandatu posła do Parlamentu Europejskiego Tadeusz Cymański oddalał się z pałacu prezydenckiego w towarzystwie Zbigniewa Ziobry, pomyślałem sobie, że może to nie było przypadkowe wydarzenie w kontekście ostatnich wypowiedzi byłego ministra sprawiedliwości, w których skrytykował on sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, za co został publicznie upomniany przez Jarosława Kaczyńskiego (pisałem o tym 11 czerwca w artykule pt. „Ostro skarcony Ziobro”)..
Ponieważ Ziobrze przyszło w sukurs kilku polityków PiS (m.in Jolanta Szczypińska i Arkadiusz Mularczyk), zacząłem się zastanawiać, czy do ich grona nie dołączył również "wyzwolony" z wewnątrzpartyjnych zależności Cymański. Nie musiałem zbyt długo czekać na zaspokojenie mojej ciekawości.
Udzielając wywiadu dla telewizji TVN 24 powiedział on, że w PiS spekuluje się na temat zmiany kierownictwa. Dodał wprawdzie natychmiast, że pozycja Kaczyńskiego - choć nie wieczna - jest wciąż niezagrożona., ale partia wymaga reformy.
- Nikt nie robi z prezesa postaci pomnikowej i idealnej. Każdemu może się zdarzyć wypowiedź mniej fortunna, ale czasem prezes mógłby zachować więcej luzu. Trzeba mieć trochę dystansu. Nic nie jest wieczne i nawet PiS kiedyś, po stu latach, może też stać się partią, która była, a nie jest - mówił nowy eurodeputowany.
Zwracam uwagę, że te słowa padły już po wspólnej konferencji prasowej Kaczyńskiego i Ziobry, podczas której ten drugi przekonywał dziennikarzy, że w żadnej mierze nie kwestionuje pozycji prezesa partii, jego wcześniejsze wypowiedzi wynikały zaś z przemęczenia, a w dodatku zostały wyrwane z kontekstu i źle zinterpretowane przez nieżyczliwe PiS media. To zachowanie przypominało mi trochę sławetne samokrytyki, składane przez potępianych przez kierownictwo komunistycznej partii działaczy, którzy chcieli w ten sposób powrócić do łask.
A jednak następnego dnia Cymański odważył się w delikatny i nieco zawoalowany sposób poprzeć Ziobrę i tych polityków PiS, którzy podzielają opinię o niezbyt udanej kampanii wyborczej, przygotowanej głównie przez Adama Bielana i Michała Kamińskiego, ale firmowanej przecież przez władze partii, także jej prezesa.
Można więc domniemywać, że uchwycone przez telewizyjne kamery wspólne wyjście Ziobry i Cymańskiego z uroczystości w pałacu prezydenckim nie było przypadkowe, a oficjalne deklaracje składane dziennikarzom przez pierwszego z nich pod czujnym okiem Kaczyńskiego wcale nie muszą odzwierciedlać jego poglądów i rzeczywistej sytuacji w PiS.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE