21 maja pisałem w artykule pt. \"Niezdrowo podniecone feministki\" o dużych kontrowersjach, jakie wzbudził plakat, dosyć oryginalnie zachęcający do odwiedzania Krakowa. Adresując go głównie do studentów, jego autorzy użyli sformułowania: \"Kraków wart jest zaliczenia\", co spotkało się z licznymi protestami, zwłaszcza środowisk feministycznych.
Ledwo ucichła wrzawa wokół tej reklamy, a już mamy kolejną awanturę w związku z plakatem, mającym skłaniać Polaków do oszczędzania wody. Pod hasłem kampanii: "Ważna jest każda kropla" umieszczono na nim napis: "Puszcza się bez przerwy, a ty ciągle ją lejesz".
I znowu do boju wyruszyły feministki, które powiadomiły pełnomocniczkę rządu ds. równego traktowania Elżbietę Radziszewską o seksistowskim, obrażającym - ich zdaniem - wszystkie kobiety plakacie. Pani pełnomocnik przychyliła się do tej opinii i zażądała wycofania kontrowersyjnej pracy z przestrzeni publicznej. W wysłanym do Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej - organizatorów kampanii na rzecz oszczędzania wody liście napisała:
"W związku z licznymi protestami psychologów społecznych i socjologów domagam się usunięcia ww. plakatu z katalogu prac festiwalowych, nie używania go w kampaniach społecznych oraz publicznych przeprosin wszystkich osób, które poczuły się dotknięte wyróżnieniem tego plakatu w konkursie."
Radziszewska przypomniała, że można uznać treść tego plakatu za "pochwalanie przestępstwa", które karane jest wysoką grzywną lub pozbawieniem wolności do jednego roku.
Prezes Izby Lech Kaczoń, zarazem jeden z jurorów, którzy wyróżnili sporny plakat, nie widzi w nim niczego gorszącego. Wspierającej akcję protestacyjną przeciwko nagrodzonej pracy "Gazecie Wyborczej" powiedział:
- I hasło, i plakat trafiają świetnie w potrzeby rynku reklamowego, docierając do zwykłego odbiorcy. Trudno brać odpowiedzialność za to, co się komu jak kojarzy.
Zapewnił jednak, że plakat był tylko jedną z wyróżnionych w konkursie propozycji i Izba nie zamierza używać go w żadnej kampanii społecznej, ponieważ "takie billboardy na polskich ulicach rzeczywiście byłyby nie na miejscu".
W sukurs feministkom przyszedł również znany psycholog społeczny, profesor Zbigniew Nęcki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Oto jego ocena plakatu dla "GW":
- Dramatyczne pomieszanie wartości, złamanie reguły nakazującej szacunek do drugiego człowieka, popularyzacja wulgarnego, chamskiego postępowania. Nawet w żartach nie wolno używać takich określeń, a tutaj wyraźnie poczucie humoru zawiodło.
Podobnie wypowiedział się Leszek Stafiej, socjolog, specjalista od konsultacji społecznych:
- Wyróżnione hasło to frywolność i ewidentne nadużycie. Dla mnie jest prostackie. Wielu niedoświadczonych autorów kampanii uważa, że najważniejsze to sprowokować i zaszokować. Do oszczędzania wody można namawiać w sposób pogodny, można w żartobliwy, ale absolutnie nie można bazować na czymś godnym napiętnowania.
Te opinie oraz interwencja pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania wywołały zrozumiałe zadowolenie feministek, w imieniu których głos zabrała na łamach "Gazety Wyborczej" Sławomira Walczewska z Fundacji Kobiecej eFKa:
- Po raz pierwszy spotykamy się z tak jednoznaczną, zdecydowaną i szybką reakcją instytucji państwowej na dyskryminację. Oby stało się to normą. Mamy również nadzieję, że to wyraźny sygnał dla wszystkich, że przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet i bagatelizowaniu tej przemocy nie jest sprawą niczyjego "przewrażliwienia", lecz jest to zadanie prawa i działających sprawnie instytucji państwowych.
Wiele akcji protestacyjnych feministek uważam za przesadne i chybiające swych celów, tym razem muszę jednak przyznać, że miały one prawo poczuć się - jako obrończynie godności kobiet - dotknięte, ponieważ hasło z plakatu rzeczywiście przekracza granicę dobrego smaku.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE