Wprawdzie razem budujemy wspólną Europę, ale nie zawsze kochamy się, lubimy, czy choćby tylko szanujemy. Upust negatywnym uczuciom najłatwiej oraz najbezpieczniej (bo zazwyczaj anonimowo) można zaś dać dzisiaj w internecie. I taka właśnie polsko-czeska wojna rozgorzała ostatnio w sieci, o czym poinformował portal tvn24.pl.
Wielkim zaskoczeniem była natomiast reakcja polskich internautów. Zamiast odpłacić swym kolegom zza Olzy pięknym za nadobne, czyli zrewanżować się podobnymi w stylu i przesłaniu wpisami, dokonali oni kontrataku przy pomocy bardzo popularnej - pod rządami Platformy Obywatelskiej - "polityki miłości". Swoją stronę, na której polemizują z Czechami, nazwali: "Śląsk mówi NIE przejawom ksenofobii".
"Ja kocham Czechów. Choćby za to, że z nami graniczą. Co by to było, gdyby graniczyła z nami Korea, albo Afganistan, czy Irak? W każdym państwie znajdzie się kilku takich, którzy nie lubią innych narodowości - pisze na niej cytowany przez stronę internetową tvn24.pl Klaudiusz.
Na polskiej stronie nie brak wpisów bardziej lub mniej otwarcie odwołujących się do historycznych animozji polsko-czeskich (np. w sprawie Zaolzia), a także przypominających nie zawsze bohaterską postawę naszych południowych sąsiadów w konfliktach z wrogami, ale generalnie jest ona niezwykle łagodna i życzliwa w stosunku do tej, na której wpisują się rodacy Vaclava Havla.
Bardzo mnie to cieszy, bo wiele mówi się ostatnio oraz pisze o nagminnym chamstwie, przerażającej swą skalą wulgarności, tudzież kompletnym braku odpowiedzialności (że o elementarnej kindersztubie nie wspomnę) polskich internautów. A w tym przypadku okazuje się, że jeśli tylko chcą, potrafią znakomicie powstrzymać złe emocje i takiż język, zachować się powściągliwie, kulturalnie, rzeczowo, z dużą dozą sympatii odpowiadając na brzydki na atak zza grani Tatr.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE