Papież-Niemiec modlił się na polskim cmentarzu wojskowym pod Monte Cassino. Mimo że jego pobyt w tym miejscu trwał zaledwie 10 minut, a w komunikacie dla mediów określono go jako \"krótką wizytę prywatną\" w celu uczczenia przez Ojca Świętego pamięci wszystkich żołnierzy różnych narodowości, którzy dali tam świadectwo odwagi i ponieśli śmierć, to jednak wybór właśnie polskiego cmentarza należy potraktować jako ważny gest.
Cmentarna modlitwa Benedykta XVI do Ducha Świętego obejmowała wszystkich poległych w walkach o Monte Cassino i wyrażała prośbę, by cała ludzkość zrozumiała, "że pokój jest cenniejszy od każdego sprzedajnego skarbu" i w związku z tym trzeba niestrudzenie działać, "aby przygotować nowym pokoleniom świat, gdzie rządzić będą sprawiedliwość i pokój".
- Obdarz tych, którzy wciąż cierpią z powodu bratobójczych wojen, siłą niepokonanej nadziei, odwagą codziennych czynów pokoju, skuteczną ufnością w cywilizację miłości - prosił papież.
W tym wypadku większą wymowę od treści modlitwy ma jednak wybór miejsca, na którym została odmówiona. Uważam go za bardzo odważny i niezwykle trafny. Nie dlatego, że jestem Polakiem (chociaż ze wzruszeniem patrzyłem na papieża-Niemca, przyklękającego przed grobami polskich żołnierzy), ale dlatego, że Benedykt XVI dał piękny dowód szacunku dla wszystkich ofiar wojny, którą rozpoczęli 1 września 1939 roku jego rodacy.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE