Jedni nazwą takie postępowanie przejawem koniecznej w stosunkach międzypaństwowych roztropnej powściągliwości, drudzy nadmierną ostrożnością, jeszcze inni zwykłym kapitulanctwem. Osobiście przychylam się do tej ostatniej opinii.
Interpretacje mogą być różne, ale fakt pozostaje faktem: ani dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Wojciech Tyciński, ani sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik nie wystąpili na konferencji poświęconej zagadnieniu ludobójstwa, dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na polskich obywatelach Wołynia i Małopolski Wschodniej, zorganizowanej 20 maja przez Rzecznika Praw Obywatelskich doktora Janusza Kochanowskiego.
Pierwszy z nich miał przedstawić stanowisko i działania MSZ w sprawie polskich miejsc pamięci na Ukrainie, drugi omówić podobny temat, czyli problemy stosownego urządzenia miejsc polskiej pamięci narodowej tamże w świetle 20-letnich doświadczeń ROPWiM.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zalerski sugeruje na swoim blogu, że nie jest wykluczone, iż Radek Sikorski podjął taką decyzję pod presją ambasadora Ukrainy. Komentując wycofanie się w ostatniej chwili z konferencji Przewoźnika pisze natomiast:
Czy na ministra naciskał też ambasador Ukrainy, to tego nie wiem. Wiem jednak, że od pewnego czasu Andrzej Przewoźnik praktycznie nic nie robi w sprawie upamiętnienia polskich mogił na Ukrainie, czego najlepszym przykładem jest tak pusty grób arcybiskupa Józefa Teodorowicza na Cmentarzu Orląt Lwowskich, a także brak jakiegokolwiek upamiętnienia na setkach zbiorowych mogiłach, w tym też w rodzinnej wiosce mego ojca, w Korościatynie k. Monasterzysk na Tarnopolszczyźnie. W wiosce tej banderowcy wymordowali 176 mieszkanców, ale Rada Ochrony Pamięci do tej pory nie postawiła tam ani pomnika, ani nawet nawet krzyża.
Paradoksem jest fakt, że konferencja nosi tytuł "Państwo a pamięć ofiar - nieupamiętnione ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej". Postawa urzędników państwowych, nawiasem mówić świetnie opłacanych z naszych podatków, najlepiej pokazuje jaki jest stosunek establishmentu Trzeciej RP do pamięci o pomordowanych obywatelach Drugiej RP, którzy gineli tylko dlatego, że byli Polakami.
Jakże gorzko koresponduje z postawą polskich władz zachowanie prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, który właśnie napisał wstęp do albumu gloryfikującego żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii - tych samych, którzy przelewali krew Polaków na kresach II Rzeczypospolitej. Oburzyło to polskie organizacje kombatanckie, szczególnie skupiające osoby, które przeżyły zbrodniczą działalność UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, tracąc jednak w jej rezultacie wielu bliskich, niekiedy całe rodziny. Nie mogą one zrozumieć, jak to jest możliwe, że wychwalający na każdym kroku morderców - swoich rodaków Juszczenko może wkrótce zostać doktorem honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zasypują rektora tej uczelni listami protestacyjnymi, licząc na opamiętanie się Senatu, który ma podjąć ostateczną decyzję.
Oto dwa skrajnie różne modele postępowania w drażliwych, ale wymagających powiedzenia prawdy sprawach, dotyczących najnowszej historii stosunków polsko-ukraińskich. Nasze władze zdają się bać własnego cienia i wycofują z każdego przedsięwzięcia, które może być źle odebrane w Kijowie, włodarze Ukrainy bezkrytycznie lansują natomiast własną interpretację tragicznych wydarzeń sprzed ponad półwiecza, zapominając jednak, że żyją jeszcze ich naoczni świadkowie, którym szczęśliwym zrządzeniem Opatrzności udało się ocalić życie z rzezi, jaką przeprowadzili na 200 tysiącach Polaków i Żydów oprawcy z UPA.
I to właśnie oni będą nadal odważnie oraz bezkompromisowo głosić całemu światu trudną prawdę o tamtych czasach, choćby nawet wbrew usiłującym zachować polityczną poprawność - ale za wysoką cenę fałszowania historii własnego narodu i państwa - władzom RP.
Jerzy Bukowski
Pierwszy z nich miał przedstawić stanowisko i działania MSZ w sprawie polskich miejsc pamięci na Ukrainie, drugi omówić podobny temat, czyli problemy stosownego urządzenia miejsc polskiej pamięci narodowej tamże w świetle 20-letnich doświadczeń ROPWiM.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zalerski sugeruje na swoim blogu, że nie jest wykluczone, iż Radek Sikorski podjął taką decyzję pod presją ambasadora Ukrainy. Komentując wycofanie się w ostatniej chwili z konferencji Przewoźnika pisze natomiast:
Czy na ministra naciskał też ambasador Ukrainy, to tego nie wiem. Wiem jednak, że od pewnego czasu Andrzej Przewoźnik praktycznie nic nie robi w sprawie upamiętnienia polskich mogił na Ukrainie, czego najlepszym przykładem jest tak pusty grób arcybiskupa Józefa Teodorowicza na Cmentarzu Orląt Lwowskich, a także brak jakiegokolwiek upamiętnienia na setkach zbiorowych mogiłach, w tym też w rodzinnej wiosce mego ojca, w Korościatynie k. Monasterzysk na Tarnopolszczyźnie. W wiosce tej banderowcy wymordowali 176 mieszkanców, ale Rada Ochrony Pamięci do tej pory nie postawiła tam ani pomnika, ani nawet nawet krzyża.
Paradoksem jest fakt, że konferencja nosi tytuł "Państwo a pamięć ofiar - nieupamiętnione ofiary zbrodni wołyńsko-małopolskiej". Postawa urzędników państwowych, nawiasem mówić świetnie opłacanych z naszych podatków, najlepiej pokazuje jaki jest stosunek establishmentu Trzeciej RP do pamięci o pomordowanych obywatelach Drugiej RP, którzy gineli tylko dlatego, że byli Polakami.
Jakże gorzko koresponduje z postawą polskich władz zachowanie prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, który właśnie napisał wstęp do albumu gloryfikującego żołnierzy Ukraińskiej Powstańczej Armii - tych samych, którzy przelewali krew Polaków na kresach II Rzeczypospolitej. Oburzyło to polskie organizacje kombatanckie, szczególnie skupiające osoby, które przeżyły zbrodniczą działalność UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, tracąc jednak w jej rezultacie wielu bliskich, niekiedy całe rodziny. Nie mogą one zrozumieć, jak to jest możliwe, że wychwalający na każdym kroku morderców - swoich rodaków Juszczenko może wkrótce zostać doktorem honoris causa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Zasypują rektora tej uczelni listami protestacyjnymi, licząc na opamiętanie się Senatu, który ma podjąć ostateczną decyzję.
Oto dwa skrajnie różne modele postępowania w drażliwych, ale wymagających powiedzenia prawdy sprawach, dotyczących najnowszej historii stosunków polsko-ukraińskich. Nasze władze zdają się bać własnego cienia i wycofują z każdego przedsięwzięcia, które może być źle odebrane w Kijowie, włodarze Ukrainy bezkrytycznie lansują natomiast własną interpretację tragicznych wydarzeń sprzed ponad półwiecza, zapominając jednak, że żyją jeszcze ich naoczni świadkowie, którym szczęśliwym zrządzeniem Opatrzności udało się ocalić życie z rzezi, jaką przeprowadzili na 200 tysiącach Polaków i Żydów oprawcy z UPA.
I to właśnie oni będą nadal odważnie oraz bezkompromisowo głosić całemu światu trudną prawdę o tamtych czasach, choćby nawet wbrew usiłującym zachować polityczną poprawność - ale za wysoką cenę fałszowania historii własnego narodu i państwa - władzom RP.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Paderewski is Back to NY, Festival Opening Concert w Nowym Jorku w Kaufman Music Cente
Stypendia Instytut Rozwoju Języka Polskiego
Odszkodowanie za wypadek pracownika na budowie w Nowym Jorku. Bezpłatna konsultacja po polsku u adwokat Nicole Brenecki
Ogrzewanie w Nowym Jorku. Polski kontraktor PDP Contracting instaluje i naprawia systemy grzewcze w NY
Polski agent nieruchomości w Kolorado. Ewa Sosnowska Burg oferuje w Denver na sprzedaż: domy, mieszkania, działki...
Rozliczanie podatków na Greenpoincie. Eva Dudus w Business Consulting Corp. w Nowym Jorku
Dentysta na Bay Ridge. Protetyka i leczenie stomatologiczne dzieci i dorosłych. Polski lekarz Aneta Kozyra-Mejia
zobacz wszystkie