Jako zakochany w swoim mieście krakowianin jestem dumny, że polityczna część obchodów 20. rocznicy wyborczego zwycięstwa Polaków nad komunistami (czyli szczyt Grupy Wyszehradzkiej) odbędzie się na Wawelu.
Po raz kolejny sprawdzają się bowiem wyryte na dziedzińcu tutejszego magistratu słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, że właśnie w Krakowie najłatwiej było zawsze prowadzić pracę patriotyczną, ponieważ najmniej tu było partyjniactwa i niezdrowej zapalczywości ludzi oraz stronnictw, uważających się za jedynych dysponentów racji stanu niepodległej Rzeczypospolitej.
Jako Polak jestem jednak zażenowany nieumiejętnością dogadania się rządu z "Solidarnością" w tak prestiżowej sprawie, czego efektem jest rejterada z Gdańska do Krakowa. Patrząc obiektywnie nie sposób przecież zapytać, dlaczego akurat podwawelski gród ma być politycznym centrum rocznicowych obchodów. Logicznym miejscem dla takiej ceremonii jest plac przed Stocznią Gdańską, od strajku w której zaczął się w 1980 roku proces przemian, skutkujący wynikami wyborów 4 czerwca 9 lat później.
Rozumiem chęć uniknięcia przez premiera Donalda Tuska kompromitacji przed całym światem w perspektywie zapowiedzianych przez stoczniową "Solidarność" - wspartą przez "Sierpień 80" - burzliwych demonstracji na oczach wielu rządowych delegacji, które miały zjawić się tego dnia w historycznym miejscu, ale uważam, że jego ucieczka na Wawel świadczy o niepokojącej słabości kierowanego przezeń gabinetu. I nie jestem w tej opinii odosobniony.
Sądzę, że szef rządu podjął decyzję zbyt pochopnie. Warto było poczekać jeszcze kilka dni, postarać się o mediację jakiejś obdarzonej społecznym autorytetem osoby lub instytucji, a nie "podawać tyły". Tusk chciał uniknąć ogromnego wstydu, ale nie ustrzegł się poważnej kompromitacji.
Jerzy Bukowski
Jako Polak jestem jednak zażenowany nieumiejętnością dogadania się rządu z "Solidarnością" w tak prestiżowej sprawie, czego efektem jest rejterada z Gdańska do Krakowa. Patrząc obiektywnie nie sposób przecież zapytać, dlaczego akurat podwawelski gród ma być politycznym centrum rocznicowych obchodów. Logicznym miejscem dla takiej ceremonii jest plac przed Stocznią Gdańską, od strajku w której zaczął się w 1980 roku proces przemian, skutkujący wynikami wyborów 4 czerwca 9 lat później.
Rozumiem chęć uniknięcia przez premiera Donalda Tuska kompromitacji przed całym światem w perspektywie zapowiedzianych przez stoczniową "Solidarność" - wspartą przez "Sierpień 80" - burzliwych demonstracji na oczach wielu rządowych delegacji, które miały zjawić się tego dnia w historycznym miejscu, ale uważam, że jego ucieczka na Wawel świadczy o niepokojącej słabości kierowanego przezeń gabinetu. I nie jestem w tej opinii odosobniony.
Sądzę, że szef rządu podjął decyzję zbyt pochopnie. Warto było poczekać jeszcze kilka dni, postarać się o mediację jakiejś obdarzonej społecznym autorytetem osoby lub instytucji, a nie "podawać tyły". Tusk chciał uniknąć ogromnego wstydu, ale nie ustrzegł się poważnej kompromitacji.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Paderewski is Back to NY, Festival Opening Concert w Nowym Jorku w Kaufman Music Cente
Stypendia Instytut Rozwoju Języka Polskiego
Odszkodowanie za wypadek pracownika na budowie w Nowym Jorku. Bezpłatna konsultacja po polsku u adwokat Nicole Brenecki
Ogrzewanie w Nowym Jorku. Polski kontraktor PDP Contracting instaluje i naprawia systemy grzewcze w NY
Polski agent nieruchomości w Kolorado. Ewa Sosnowska Burg oferuje w Denver na sprzedaż: domy, mieszkania, działki...
Rozliczanie podatków na Greenpoincie. Eva Dudus w Business Consulting Corp. w Nowym Jorku
Dentysta na Bay Ridge. Protetyka i leczenie stomatologiczne dzieci i dorosłych. Polski lekarz Aneta Kozyra-Mejia
zobacz wszystkie