Ponieważ wielokrotnie pisałem w poland.us o kolejnym śledztwie, jakie wszczął Instytut Pamięci Narodowej w sprawie ustalenia okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa, chcę podzielić się z użytkownikami portalu dosyć interesującą (może nawet sensacyjną) informacją, jaka przeciekła do mediów z przesłuchania profesora Zdzisława Marka - autora korzystnej dla ówczesnej władzy ekspertyzy z zakresu medycyny sądowej, wedle której krakowski student-opozycjonista zabił się, spadając po pijanemu ze schodów w kamienicy przy ulicy Szewskiej 7 w nocy z 6 na 7 maja 1977 roku.
Gazeta przypomina, że "to właśnie ten wynik sekcji stał się podstawą do umorzenia przez prokuraturę śledztwa w 1977 roku". Wznawiano je potem kilkakrotnie, a kolejni lekarze, powoływani jako biegli, nie mieli żadnych wątpliwości, że współpracujący z Komitetem Obrony Robotników student został śmiertelnie pobity.
Teraz były kierownik Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie zupełnie zmienił zdanie. Jak powiedział "Polsce" nadzorujący śledztwo prokurator Ireneusz Kunert, "świadek stwierdził, że jako szef ZMS tylko podpisał się pod pracą podległych mu pracowników" i tłumaczył podczas przesłuchania, iż "nie sprawdzał zgodności sporządzonej opinii z faktycznym stanem rzeczy", bo miał pełne zaufanie do swojego personelu.
Śledczy IPN zamierzają skonfrontować te nieoczekiwane zeznania prof. Marka z przesłuchaniami osób, których podpisy widnieją pod ową opinią (żyją jeszcze dwie spośród trzech).
Bronisław Wildstein, przyjaciel Pyjasa, który zrobił chyba najwięcej dla dotarcia do prawdy o jego śmierci (przegrał nawet proces sądowy o naruszenie dobrego imienia prof. Marka), wątpi w szczerość ostatniej wypowiedzi byłego kierownika ZMS, mówiąc "Polsce":
- Całkiem możliwe, że prof. Marek chce teraz zrzucić winę na innych. Przecież przez lata bronił tej ekspertyzy, polemizując np. z adwokatem rodziny Staszka. (...) Staszek miał twarz zatłuczonego człowieka. Mogę o tym zaświadczyć, bo nieraz oglądałem pobitych ludzi. Dlatego raziło twierdzenie w opinii, że mógł to być skutek upadku.
Warto przypomnieć, że z początkiem lat 90. prof. Marek - nie wiedząc, że jest nagrywany - użył w rozmowie z dziennikarką Radia Kraków słów: "no przecież wiadomo, że Pyjasowi ktoś dał w mordę".
Śledczy IPN przesłuchali w tej sprawie także Lesława Maleszkę, ale na jaw nie wyszły żadne szczegóły jego zeznań.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE