Znani i popularni aktorzy często mają tendencję do wchodzenia w role autorytetów moralnych oraz społecznych. Są przekonani, że rodacy nabożnie ich słuchają i bezkrytycznie przyjmują ich wizję świata, także - a może przede wszystkim - w zakresie polityki.
Wiadomo, że większość ludzi teatru i sceny ma raczej lewicowe poglądy, które chcą narzucać rodakom. Licytują się więc nieustannie, kto bardziej znieważy „wstrętnego Kaczora” i mocniej obrazi „Dudapisa”. Muszą się jednak liczyć z możliwością ostrej riposty, co właśnie przytrafiło się Januszowi Gajosowi. Jak wielu innych celebrytów nie chce on się pogodzić z przegraną w wyborach prezydenckich Rafała Trzaskowskiego. Dał temu wyraz podczas online'owego festiwalu 26. Pol'and'Rock nazywając prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego „małym człowiekiem, który jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na dwie części".
Powiedział też:
- Tak powstawało to, co później nazwano hitleryzmem. To takie ordynarne wskazywanie jedną ręką. Jest ci źle? Powiem ci dlaczego: bo ten cię okrada. To straszne, ale działa. Logika, od której włos się jeży na głowie (wszystkie cytaty za Frondą).
Na te skandaliczne słowa zareagowała natychmiast europosłanka PiS Beata Mazurek pisząc na Twitterze:
Panu Gajosowi mimo znakomitego wykształcenia aktorskiego oraz bogatego doświadczenia w tej branży, najwyraźniej jednak uciekają znaczenia słów i „mały” myli z „niski” lub „niskiego wzrostu”. Może to być też przesycenie patosem dialektyki marksistowskiej, której musiał się uczyć do niektórych ról. Wyraźnie widać, że PRL, „Czterej pancerni i pies” odcisnęły trwały ślad na mózgu Gajosa. Bardzo przekonująco zagrał rolę zdegenerowanego prokuratura w filmie „Układ”. Pewnie to tylko przypadek. A tak po ludzku, insynuacje prostaka.
Warto się było tak haniebnie odzywać, panie Gajos?
KATALOG FIRM W INTERNECIE