Wypada mi się zgodzić z efektownym określeniem, jakiego użył na swoim blogu lewicowy eurodeputowany Marek Siwiec wobec kierownictwa Platformy Obywatelskiej w aspekcie werbowania przez nie różnych osób na listy kandydatów do Parlamentu Europejskiego: \"łowcy skór\".
Werbownicy z Platformy rzucają się od ściany do ściany. Jednego dnia namawiają do startu Mariana Krzaklewskiego, któremu politycznie jest z pewnością znacznie bliżej do Prawa i Sprawiedliwości, drugiego sięgają po Danutę Huebner, kojarzoną do tej pory z lewicą. Nie gardzą też uciekinierami z obozu największego wroga, łaskawie oferując dobre miejsce byłemu wiceprezesowi PiS - Pawłowi Zalewskiemu.
Celnie ocenił tę taktykę publicysta "Dziennika" Piotr Zaremba, pisząc: "PO bierze na swoje listy kogo popadnie, bo traktuje wybory europejskie jako plebiscyt".
Znakomicie widać to na przykładzie Krakowa, gdzie naturalnym kandydatem do otwierania listy jest Bogusław Sonik - europarlamentarzysta obecnej kadencji, znakomicie odnajdujący się w międzynarodowym towarzystwie (wiele lat mieszkał w Paryżu), mający spory dorobek w zakresie wystąpień na forum PE, autor kilku rezolucji oraz projektów uchwał, świetnie czujący się w kuluarowych rozgrywkach, biegle znający kilka języków, elokwentny, kulturalny, ceniony nawet przez swoich politycznych przeciwników.
Taki człowiek we własnych szeregach to prawdziwy skarb dla każdej partii. Mimo to szefowie PO chcieli uczynić krakowską "jedynką" profesora Zbigniewa Ćwiąkalskiego, osładzając mu niejako gorycz niedawnej dymisji z funkcji ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego RP oraz spektularnie przeciwstawiając go kandydującemu z takiego samego miejsca listy PiS - Zbigniewowi Ziobrze. Dopiero kiedy Ćwiąkalski odmówił, w Platoformie zaczęto z powrotem mówić o Soniku, chociaż wciąż trwają jeszcze poszukiwania bardziej odeń medialnej, barwnej i lepiej rozpoznawanej osoby do odegrania roli wyborczej lokomotywy.
Wielka łapanka na osoby o znanych i dobrze przyjmowanych przez opinię publiczną nazwiskach trwa we wszystkich partiach. Nie liczą się kwalifikacje, znajomość języków obcych, europejskie obycie, ale zdystansowanie konkurencji poprzez znalezienie głośniejszego kandydata.
Znakomicie podsumował to Zaremba:
"Europejskie wybory to dziś wyłącznie wizerunkowy kostium piękności. Tu pani z lewicy, tu pan z prawicy, tu były PiS-owiec Paweł Zalewski, tam ktoś, kto pozyska zdezorientowanych zwolenników SLD."
No cóż, polityczni "łowcy skór" mają dzisiaj duże wzięcie.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE