Pewnie narażę się na zarzut, że jestem staroświecki, ale zupełnie nie przemawiają do mnie księża, zakonnicy i siostry zakonne coraz częściej rapujący ostatnio Ewangelię.
Rozumiem ich szczerą chęć przypodobania się młodym ludziom, lecz nie popieram tej metody. Ewangeliczne treści można głosić na różne sposoby, są jednak pewne granice, których przekraczanie wcale nie przyciąga młodych ludzi. Wolą oni być raczej traktowani poważnie i tradycjonalistycznie.
A może nie mam racji?
KATALOG FIRM W INTERNECIE