Starsi rodacy zapewne pamiętają wielką aferę z lata 1937 roku, spowodowaną nie uzgodnionym z władzami państwowymi przeniesieniem przez metropolitę krakowskiego, księcia arcybiskupa Adama Sapiehę, trumny marszałka Józefa Piłsudskiego z wawelskiej krypty Świętego Leonarda pod wieżę Srebrnych Dzwonów.
Konflikt został na szczęście dosyć szybko zażegnany, ale nie przysłużył się on rozwojowi dobrych stosunków między państwem a Kościołem. Od tamtej pory obie strony starały się unikać takich niezręcznych sytuacji, nawet w okresie PRL. Wawelskie wzgórze jest bowiem specyficznym miejscem, w którym stykają się ze sobą państwowe i kościelne interesy.
Niestety, od pewnego czasu znowu iskrzy pomiędzy proboszczem tamtejszej parafii a dyrektorem Zamku Królewskiego, sprawującym nadzór konserwatorski nad wszystkimi zabytkami wzgórza. Nie mogąc dojść do porozumienia z księdzem prałatem Zdzisławem Sochackim, profesor Jan Ostrowski zrezygnował z opieki nad katedrą, nie mogąc pogodzić się z samowolą proboszcza. Jego kompetencje w tym zakresie przejmie od 1 marca małopolski konserwator zabytków Jan Janczykowski.
"Dziennik Polski" informuje o podłożu nowego konfliktu wawelskiego:
"Wśród spornych spraw między dyrektorem zamku a proboszczem katedry najpoważniejszą było samowolne wykucie otworów drzwiowych i okiennych w ścianach XVI-wiecznej Wikarówki. Doszło do tego ponad rok temu. Proboszcz na te prace nie uzyskał zezwoleń konserwatorskich i budowlanych. Tłumaczył, że chciał stworzyć refektarz, w którym przyjmowani byliby goście. Budynek, jak wszystkie inne na wawelskim wzgórzu, jest jednak wpisany do rejestru zabytków i podlega ochronie konserwatorskiej. Dyrektor Jan Ostrowski zgłosił sprawę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, który nakazał przywrócenie stanu pierwotnego.(...)
Oprócz tego miało dojść do kilku mniejszych samowoli, m.in zamontowania gzymsów na kaplicy Wazów, zamontowania na dachach płotków przeciwśniegowych, instalacji kaloryfera na klatce schodowej, która prowadzi na wieżę z dzwonem Zygmunta. Nawet takie prace powinny być wcześniej zgłoszone i zatwierdzone przez odpowiednie władze konserwatorskie."
Prof. Ostrowski nie był też zachwycony ustawieniem w ubiegłym roku przed wejściem do katedry pomnika Jana Pawła II, na co władze kościelne nie posiadały stosownych zezwoleń i dlatego posłużyły się fortelem w postaci prowizorycznego zamontowania go, o czym szczegółowo informowałem użytkowników portalu poland.us 18 października w artykule pt. "Mobilny papież na Wawelu". Tajemnicą poliszynela jest w Krakowie, że właśnie ta sprawa bardzo ubodła ambicje dyrektora Zamku Królewskiego i przesądziła o jego radykalnej. Uznał bowiem, że nie może realnie wykonywać swoich uprawnień.
Trzeba mieć nadzieję, że ten nowy konflikt wawelski zostanie szybko zażegnany (w pewnym sensie już tak się stało, skoro nadzór konserwatorski obejmie inny, kompetentny urzędnik) i nie przyniesie aż takiego zaognienia stosunków na linii państwo-Kościół, jak spór o przeniesienie trumny Piłsudskiego.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE