Jest takie stare żydowskie powiedzenie: jeżeli wracasz wieczorem z przyjęcia do domu w przekonaniu o swojej całkowitej trzeźwości, a ktoś powie Ci na ulicy, że jesteś pijany, możesz to zlekceważyć; kiedy druga osoba zwróci Ci uwagę na Twój stan - zastanów się, czy nie wypiłeś o kilka kieliszków za dużo; jeśli trzeci przechodzień wyrazi taką samą opinię - wsiadaj w taksówkę i każ się odwieźć w domowe pielesze.
Potem ujawnił, że polskie służby specjalne mają bardzo dobrą wiedzę na temat terrorystów, którzy porwali i zabili polskiego inżyniera w Pakistanie oraz oskarżył rząd tego państwa o konszachty z bandytami, wywołując konsternację w szeregach swojej partii, a nawet zmuszając premiera Donalda Tuska do próby złagodzenia jego słów.
Kilkanaście godzin później tygodnik "Polityka" postawił mu poważne zarzuty o finansowe malwersacje w USA, jakich miał się dopuścić podczas swojego 20-letniego pobytu w Chicago, za co otrzymał wyroki skazujące tamtejszych sądów.
Czy szanowany i ceniony za bohaterską opozycyjną przeszłość oraz wzorową uczciwość nawet przez swoich politycznych wrogów człowiek, piastujący wysokie stanowisko państwowe, nie powinien w tej sytuacji zastosować się do żydowskiej mądrości, czyli co rychlej podać do dymisji?
Jak na krótki okres pełnienia wymagającej całkowitej przeźroczystości publicznej funkcji popełnił on z pewnością zbyt dużo politycznych gaf, w dużej mierze wynikających prawdopodobnie z braku fachowych kompetencji. Niezbyt przekonywująco wyjaśnił także swoje bankowe kłopoty, przyznając że nie wszystkie informacje zawarte w artykule "Polityki" na jego temat - którą chce podać do sądu o zniesławienie - są kłamstwem.
A kto jak kto, ale minister sprawiedliwości musi być jak żona Cezara, czyli poza wszelkimi podejrzeniami, zwłaszcza w sferze prawnej. Czekam więc na odważną decyzję znanego z odwagi polityka i na reakcję na nią premiera, który jakoś nie ma szczęśliwej ręki do obsady tego resortu.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE