O wczorajszych konwencjach wyborczych głównych kandydatów opozycji do prezydentury można powiedzieć tylko jedno: Małgorzata Kidawa-Błońska i Władysław Kosiniak-Kamysz zostali całkowicie zdominowani przez swoich małżonków, co doskonale świadczy o marnej jakości polityków wystawionych przeciwko Andrzejowi Dudzie przez Koalicje Obywatelską oraz Polską.
Jan Kidawa-Błoński i Paulina Kosiniak-Kamysz byli naturalni, konkretni, znakomicie wypadli tak pod względem merytorycznym jak retorycznym. Ich „drugie połowy” zaprezentowały się natomiast nader mizernie, chociaż politycznego doświadczenia przecież im nie brakuje.
O ile po Kidawie-Błońskiej trudno było spodziewać się czegokolwiek poza monotonnym odczytaniem zawierającego kilka błędów gramatycznych tekstu (nie potrafiła ich poprawić na bieżąco), o tyle Kosiniak-Kamysz zanudził uczestników konwencji potwornie długim przemówieniem obfitującym w banały i truizmy.
Kandydaci KO i KP powinni otrzymać po tym fatalnym dla nich dniu ostre reprymendy nie tylko od partyjnych przyjaciół, ale także od swoich małżonków, którzy - wcale nie mając takich zamiarów - ukradli im show.
KATALOG FIRM W INTERNECIE