Kampania prezydencka wreszcie wystartowała oficjalnie, chociaż już od dosyć dawna wiadomo było, kto stanie do walki o najważniejszy urząd w państwie.
Podstawowe pytanie brzmi: czy jeżeli Andrzej Duda nie zapewni sobie reelekcji w pierwszej turze, to czy zdoła wygrać w drugiej?
Uważam, że rozstrzygnięcie dokona się dopiero w dogrywce i wtedy urzędująca głowa państwa będzie w bardzo trudnej sytuacji. Trudno bowiem przypuszczać, że którykolwiek z przeciwników Dudy zaapeluje do swojego elektoratu o przerzucenie głosów na niego. Można oczywiście założyć, że prośba poparcia jego rywala w drugiej rundzie - ktokolwiek nim będzie - przez wszystkich przegranych w pierwszej nie zostanie wysłuchana i część osób, które wcześniej poparły innych kandydatów zagłosuje w drugiej na reprezentanta Zjednoczonej Prawicy, ale czy to wystarczy?
W tegorocznych wyborach będziemy mieli do czynienia w drugiej turze - jeżeli do niej dojdzie - z powszechną mobilizacją wszystkich przeciwników obecnego obozu rządzącego, którego przedstawicielem jest Andrzej Duda. Ten swoisty plebiscyt może, ale bynajmniej nie musi skończyć się dla niego porażką.
Ogromne znaczenie będą miały w kampanii bezpośrednie spotkania z wyborcami, a w tej materii aktualna głowa państwa jest niekwestionowanym mistrzem. Duża swoboda i autentyczna spontaniczność stanowią poważne atuty Dudy. Żaden z jego rywali nie może pochwalić się taką łatwością nawiązywania kontaktu z rodakami. Chociaż nie wiem jak by się starali, w tej materii stoją na straconych pozycjach.
Głównym problemem obecnego prezydenta będzie natomiast obarczanie go odpowiedzialnością za wszystkie decyzje jego zaplecza politycznego, które akceptował, szczególnie w kwestiach sądowniczych. Zastanawiam się, czy i w jaki sposób sobie z nim poradzi, a zwłaszcza na ile zdoła przekonać swoich potencjalnych wyborców, że miał rację nie wetując ostatniej nowelizacji ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości. Z sondaży wynika przecież, że nawet w prawicowym elektoracie nie ma powszechnej zgody na jego decyzje w tych sprawach.
Pięć lat temu Andrzej Duda wygrał, ponieważ Bronisław Komorowski w ogóle nie przyłożył się do kampanii uważając, że ma zapewnione zwycięstwo, w czym utwierdzali go liczni klakierzy z Adamem Michnikiem na czele. Teraz rola faworyta również przypada urzędującej głowie państwa. Czy zdoła ją udźwignąć?
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie na stronie internetowej Radia RMF FM.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE