Dwa śledztwa w sprawie tragedii w Tatrach

Prokuratura prowadzi obecnie dwa śledztwa w sprawie śmierci grotołazów. Jedno dotyczy błędów przy organizacji ich wyprawy i nieumyślnego spowodowania śmierci, drugie sposobu prowadzenia akcji ratowniczej. Pierwsze toczy się z urzędu, drugie z powiadomienia osoby prywatnej, która sama nie uczestniczyła w akcji (szczegółowo pisałem o tym 1 i 4 września).

W sierpniowej eksploracji jaskini brało udział sześciu grotołazów związanych z jednym z wrocławskich klubów speleologicznych. Dwaj zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza w tzw. Przemkowych Partiach. Reszta zdołała wyjść z na powierzchnię i zawiadomiła Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

„Akcja ratowników TOPR, którzy byli wspomagani przez słowackich kolegów z Horskiej Zachrannej Służby, polegała na mozolnym poszerzaniu przy użyciu mikroładunków wybuchowych ciasnych korytarzy jaskini. Ciało pierwszego zmarłego grotołaza odnaleziono 22 sierpnia. 30 sierpnia ratownikom udało się dotrzeć do ciał obydwu grotołazów i rozpoczęto ich transport na powierzchnię. Ciała udało się wydobyć 5 września” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.

W akcję było zaangażowanych kilkudziesięciu ratowników, którzy w systemie zmianowym prowadzili poszukiwania. Pomagali im także żołnierze przygotowując specjalne ładunki wybuchowe. Włączyli się również strażacy z grupy specjalistycznej ratownictwa wysokościowego Państwowej Straży Pożarnej. Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu dostarczyła kamerę wideooskopową, która jednak nie sprawdziła się w warunkach jaskiniowych.

Michał Klonowski
Polish Pages Daily News
Amerykański Portal Polaków