Prokurator Ewa Koj, naczelnik pionu śledczego Katowickiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, prowadzącego dochodzenie w sprawie ustalenia okoliczności śmierci generała Władysława Sikorskiego, studzi dziennikarskie oczekiwania na szybkie ogłoszenie wyników autopsji szczątków byłego premiera rządu RP na Uchodźstwie i Naczelnego Wodza Wojska Polskiego. Karci też - chociaż nie po nazwisku - osoby, które nieoficjalnie i w atmosferze sensacji udostępniają mediom skrawki wiadomości na temat przebiegu prac laboratoryjnych.
Także kierownictwo krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych nie chce zdradzić, ani jakie badania udało się już wykonać w tej placówce w oparciu o próbki pobrane podczas oględzin zwłok Sikorskiego, ani też jakie są jeszcze zaplanowane.
Jak informowałem w zamieszczonym 3 grudnia w poland.us artykule pt. "Telewizyjna wojna z gen. Sikorskim w tle", do niektórych mediów przeciekły informacje, że Naczelny Wódz odniósł takie obrażenia, do jakich zazwyczaj dochodzi podczas katastrof komunikacyjnych.
Portal Onet podał np., że - jak nieoficjalnie ustalili jego dziennikarze - podczas badań stwierdzono m.in. wielokrotne złamania kości podudzia obu nóg generała, skrętne złamanie trzonu kości udowej, obustronne złamania żeber oraz poważny uraz czaszki w okolicy prawej skroni i oczodołu, nie znaleziono natomiast żadnych ran postrzałowych ani w czaszce, ani w innych częściach ciała. Według Onetu nie zostały też uszkodzone kość gnykowa i chrząstki krtani, co oznacza, że nikt nie próbował dusić generała chwytem za szyję.
Końcowy raport, obejmujący wyniki wszystkich badań, zostanie sporządzony prawdopodobnie pod koniec stycznia, aczkolwiek nie brak opinii specjalistów od medycyny sądowej, uważających że będziemy musieli na niego poczekać znacznie dłużej. Tuż po przeprowadzeniu pierwszych badań, prokurator Koj mówiła, że lekarze twierdzą iż będą w stanie ustalić, jakich obrażeń doznał gen. Sikorski i jaki był mechanizm jego zgonu, co pozwoli na wykluczenie pewnych wersji pojawiających się na temat jego śmierci.
Po tygodniu od ekshumacji eksperci nie wykazują już takiej pewności, a prowadzący śledztwo prokuratorzy podkreślają, że samo stwierdzenie charakteru obrażeń to jeszcze za mało, bo wciąż nie będzie odpowiedzi na pytanie, czy ktoś przyczynił się do katastrofy samolotu, którym leciał premier, czy też był to przypadek.
Na koniec pozwolę sobie zacytować ciekawą opinię, jaką zamieścił na moim blogu w Salonie 24.pl nieznany mi z nazwiska internauta, używającego nicka "Barres". Dotyczy ona możliwości zabójstwa Sikorskiego i towarzyszących mu w Liberatorze osób w inny sposób niż te, które pojawiały się ostatnio w formułowanych przez historyków i publicystów hipotezach:
Był Pan łaskaw napisać, iż pogłoski donoszą m.in o obrażeniach właściwych dla ofiar wypadków komunikacyjnych. To bardzo ogólne i właściwie nic nie mówiące sformułowanie. Wypadki te są różne, zatem obrażenia też.
Skoncentruję się na jednym z nich. Otóż przy gwałtownym hamowaniu samochodu osoba, która w nim śpi, może doznać zerwania rdzenia kręgowego w obszarze szyji. Wynika to z masy głowy i - spowodowanego snem - rozluźnienia mięśni z tego obszaru. Poza zerwanym rdzeniem kręgowym nie ma innych medycznie rozpoznawalnych śladów.
Powstaje pytanie, jaki to ma związek ze śmiercią Generała. Otóż podobny skutek wywołuje fachowe uderzenie kantem dłoni w szyję osoby atakowanej. Następuje przesunięcie kręgów szyjnych i uszkodzenie rdzenia ze skutkiem śmiertelnym. W tym przypadku mogą jednak pojawić się na skórze szyji krwawe wybroczyny podskórne. Są one skutkiem uszkodzenia naczyń krwionośnych.
Sekcja zwłok zrobiona w odpowiednim czasie rozpoznaje właściwą przyczynę śmierci.
Sposobem uśmiercania nie pozostawiającym śladu wybroczynowego jest gwałtowne skręcenie głowy ofiary. Tu też następuje zerwanie rdzenia kręgowego w obszarze szyjnym. Tak zadana śmierć może wyglądać jak obrażenia u śpiącego pasażera hamującego samochodu.
Takie metody uśmiercania był w czasie wojny w repertuarze "cichych" zabójców. Badanie szczątków człowieka umarłego przed 65 laty nie są w stanie potwierdzić opisanych wyżej przyczyn śmierci. Nie może też ich wykluczyć.
No cóż, pozostaje nam czekać na końcowy raport lekarzy, który ogłosi IPN oraz na reakcje nań wszystkich, którzy od dawna nie wierzą w prozaiczną wersję tragicznej katastrofy lotniczej, kosztującej życie generała Władysława Sikorskiego i współtowarzyszy jego ostatniej, kilkunastosekundowej podróży.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE