Czy reklamując swoją firmę można proponować potencjalnym klientom wszystko, nawet bon na pogrzeb?
Żadnych oporów przed zastosowaniem takiego sposobu przyciągania uwagi mieszkańców Warszawy nie mieli właściciele jednej z tamtejszych aptek. Wywiesili oni w kilku punktach stolicy plakaty z hasłem: "wygraj darmowe leczenie/pogrzeb".
Jak inormuje dziennik "Metro", pomysł na zdobycie nowych klientów jest bardzo prosty:
"Każdy klient, który weźmie udział w konkursie na hasło promocyjne apteki i wrzuci je do stojącej w punkcie urny, może wygrać sprzęt AGD i RTV. To jednak nagrody pocieszenia. Nagrodę główną - bon w wysokości 2 tysięcy złotych - można przeznaczyć na leczenie, wesele lub...pogrzeb."
Zapytany przez dziennikarzy "Metra" o genezę dosyć szokującego w ostatniej propozycji pomysłu współwłaściciel apteki - półkrwi Egipcjanin Karol el Kashif - odpowiedział, że nasunął mu się on po lekturze artykułów "Gazety Wyborczej" z cyklu "Polska to nie jest kraj dla starych ludzi". I dodał:
"Dowiedziałem się tam, że w Polsce starzy ludzie odkładają pieniądze na pogrzeb nawet wtedy, kiedy czują się dobrze. Przygotowują ubrania do trumny, wybierają nagrobki, zastanawiają się nad kwiatami. Bon na pogrzeb im to ułatwi. Poza tym, jeśli leczenie nie pomoże, to pogrzeb na pewno."
Faktycznie, jeżeli lekami z jego apteki pacjent nie podreperuje sobie zdrowia na tyle, aby móc przeznaczyć wygraną na wesele, to pozostanie mu tylko opłacenie nią kosztów pogrzebu. To szczere do bólu postawienie sprawy.
Na nieszczęście aptekarza, odmienną opinię o wymyślonej przez niego formie promocji mają Naczelna Izba Lekarska oraz Warszawska Okręgowa Izba Aptekarska. Przedstawiciel pierwszej instytucji nazwał ją "czarnym humorem w najgorszym wydaniu", a reprezentant drugiej obiecał, "że zajmie się tym rzecznik odpowiedzialności zawodowej".
A oto jak skomentował tę sprawę na łamach "Metra" profesor Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego:
"W wielu krajach tego typu przedsięwzięcia nikogo nie szokują. Tam można obejrzeć reklamę zakładu pogrzebowego, którego właściciel przekonuje, że im wcześniej zamówi się dla siebie trumnę, tym będzie taniej. Więc może nie trzeba się dziwić właścicielowi apteki, który postanowił przenieść pomysł do Polski. Pytanie tylko, czy nie zszokuje i nie odstraszy klientów. Polacy nigdy nie myśleli zbyt poważnie o przyszłości, nie mówiąc już o planowaniu jej w kontekście własnego pogrzebu. My raczej zawsze myślimy, że jakoś to będzie."
No cóż, trzeba cierpliwie poczekać na reakcje warszawiaków na ten niewątpliwie oryginalny chwyt promocyjny.
Jerzy Bukowski
Jak inormuje dziennik "Metro", pomysł na zdobycie nowych klientów jest bardzo prosty:
"Każdy klient, który weźmie udział w konkursie na hasło promocyjne apteki i wrzuci je do stojącej w punkcie urny, może wygrać sprzęt AGD i RTV. To jednak nagrody pocieszenia. Nagrodę główną - bon w wysokości 2 tysięcy złotych - można przeznaczyć na leczenie, wesele lub...pogrzeb."
Zapytany przez dziennikarzy "Metra" o genezę dosyć szokującego w ostatniej propozycji pomysłu współwłaściciel apteki - półkrwi Egipcjanin Karol el Kashif - odpowiedział, że nasunął mu się on po lekturze artykułów "Gazety Wyborczej" z cyklu "Polska to nie jest kraj dla starych ludzi". I dodał:
"Dowiedziałem się tam, że w Polsce starzy ludzie odkładają pieniądze na pogrzeb nawet wtedy, kiedy czują się dobrze. Przygotowują ubrania do trumny, wybierają nagrobki, zastanawiają się nad kwiatami. Bon na pogrzeb im to ułatwi. Poza tym, jeśli leczenie nie pomoże, to pogrzeb na pewno."
Faktycznie, jeżeli lekami z jego apteki pacjent nie podreperuje sobie zdrowia na tyle, aby móc przeznaczyć wygraną na wesele, to pozostanie mu tylko opłacenie nią kosztów pogrzebu. To szczere do bólu postawienie sprawy.
Na nieszczęście aptekarza, odmienną opinię o wymyślonej przez niego formie promocji mają Naczelna Izba Lekarska oraz Warszawska Okręgowa Izba Aptekarska. Przedstawiciel pierwszej instytucji nazwał ją "czarnym humorem w najgorszym wydaniu", a reprezentant drugiej obiecał, "że zajmie się tym rzecznik odpowiedzialności zawodowej".
A oto jak skomentował tę sprawę na łamach "Metra" profesor Jacek Wódz, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego:
"W wielu krajach tego typu przedsięwzięcia nikogo nie szokują. Tam można obejrzeć reklamę zakładu pogrzebowego, którego właściciel przekonuje, że im wcześniej zamówi się dla siebie trumnę, tym będzie taniej. Więc może nie trzeba się dziwić właścicielowi apteki, który postanowił przenieść pomysł do Polski. Pytanie tylko, czy nie zszokuje i nie odstraszy klientów. Polacy nigdy nie myśleli zbyt poważnie o przyszłości, nie mówiąc już o planowaniu jej w kontekście własnego pogrzebu. My raczej zawsze myślimy, że jakoś to będzie."
No cóż, trzeba cierpliwie poczekać na reakcje warszawiaków na ten niewątpliwie oryginalny chwyt promocyjny.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Polski adwokat na Staten Island. Beata Gadek na sprawy imigracyjne i nieruchomościowe w Nowym Jorku
Polski dentysta, protetyk w Nowym Jorku. Bożena Piekarz-Lesiczka, DDS na Greenpoincie
Propozycja na filmowy małżeński wieczór
Polska agencja na sprawy imigracyjne i proste rozwody w Nowym Jorku. Divorce and Immigration Services na Greenpoincie
Dom pogrzebowy na Greenpoincie. Sparrow-A Contemporary Funeral Home Inc. przy kościele St. Stanislaus Kostka w Nowym Jorku
Polski internista w Nowym Jorku. Danuta Kurstein wykonuje badania imigracyjne w Yonkers i na Greenpoincie
Pomoc dzieciom w odniesieniu sukcesu w amerykańskiej szkole. Angielski jako drugi język
zobacz wszystkie