Sąd Okręgowy w Krakowie skazał na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata Tomasza B. za publiczne nawoływanie w Internecie do zabójstwa europosłanki Róży Thun ze względu na jej przynależność polityczną i stosowanie wobec niej przemocy - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
W okresie próby będzie on przebywał pod dozorem kuratora sądowego, ma także zapłacić 2,5 tysiąca złotych grzywny oraz przeprosić pokrzywdzoną.
- Sąd miał na uwadze tę okoliczność, że Róża Thun jest osobą publiczną, a zamieszczony wpis ukazał się pod reportażem dotyczącym stanu praworządności w Polsce. Pokrzywdzona, jako osoba pełniąca funkcję publiczną, jest narażona na większą krytykę, ale nie można utożsamiać dozwolonego prawa do krytyki z nawoływaniem do stosowania przemocy wobec osoby o odmiennych zapatrywaniach politycznych. Czyn Tomasza B. charakteryzuje się dużą szkodliwością społeczną. Sąd z całą stanowczością podkreśla, że akceptowanie tego rodzaju zachowań prowadzi do obniżenia się poziomu debaty publicznej, debaty społecznej, ogólnie mówiąc dialogu. Następstwem jest to, co można już zauważyć: pojawianie się coraz większej agresji, wulgaryzacji, pogardy wobec osób o odmiennych poglądach, sprymitywizowania dialogu. Tego rodzaju ataki pisemne czy ustne nie mają żadnego usprawiedliwienia. Jednocześnie, z uwagi na dostępność, powszechność, względnie dużą anonimowość użytkowników Internetu, w tym użytkowników portali społecznościowych, sprawcy chętnie dopuszczają się tego typu zachowań bezprawnych, dając upust swojemu niezadowoleniu i jednocześnie poczuciu bezkarności. Zdaniem sądu stopień społecznej szkodliwości czynu przepisanego oskarżonemu jest wysoki - uzasadniał swój wyrok SO (cytat za PAP).
„W sprawie chodzi o komentarz zamieszczony 5 stycznia 2018 r. na Facebooku, a odnoszący się do udziału europosłanki w filmie <Polski zamęt. Róża Thun walczy o swój kraj> wyprodukowanym przez niemiecką telewizję publiczną NDR we współpracy z francusko-niemiecką stacją Arte. 38-letni Tomasz B. jest oskarżony o to, że dokonał wpisu o treści: <Na stos szmatę>” - czytamy w depeszy PAP.
Zdaniem oskarżającego w tym procesie prokuratora Bartłomieja Legutki podobnych spraw jest sporo.
- Natomiast nie jest łatwo walczyć z anonimowością w Internecie, dlatego, że prawo amerykańskie jest takie, że nie zawsze portale społecznościowe udzielają nam informacji, powołując się na wolność słowa w Stanach Zjednoczonych. Ta sprawa jest dużym sukcesem organów ścigania z uwagi na to, że udało się pociągnąć do odpowiedzialności karnej osobę, która ewidentnie prawo złamała i to właśnie z takich, a nie innych przyczyn. Staramy się walczyć z tą brutalizacją języka jaka istnieje. Nie wszystkie osoby zdają sobie sprawę, że polskie prawo już naprawdę od wielu lat penalizuje tego typu zachowania - powiedział w rozmowie z PAP.
„Tomasz B. na pierwszej rozprawie nie przyznał się do dokonania wpisu na portalu społecznościowym, twierdzi, że nie wiedział nawet, kim jest Róża Thun i nie interesuje się polityką. - Nigdy nikogo do niczego nie namawiałem. Nie wiem, skąd wziął się tam ten wpis - mówił wtedy” - napisała Polska Agencja Prasowa.
Postępowanie toczyło się z zawiadomienia małopolskiego Komitetu Obrony Demokracji oraz przedstawicieli samej pokrzywdzonej, która zeznawała przed sądem jako świadek i wyraziła satysfakcję z wyroku, który powinien - jej zdaniem - powstrzymać falę internetowego hejtu i mowy nienawiści w debacie publicznej.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE