17 listopada przedstawiałem w portalu poland.us, w artykule pt. \"Orzeł Biały za Enigmę?\", inicjatywę pośmiertnego nadania najwyższego odznaczenia Rzeczypospolitej trzem najsławniejszym polskim kryptologom, którzy złamali kod niemieckiej maszyny szyfrującej: Marcinowi Rejewskiemu, Jerzemu Różyckiemu i Henrykowi Zygalskiemu. Wystąpił z nią do prezydenta Lecha Kaczyńskiego Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
O ile nazwiska matematyków, którzy złamali kod Enigmy są już od dawna powszechnie znane, o tyle mało kto wie o zasługach ich przełożonego - dowódcy Biura Szyfrów w II Oddziale Sztabu Głównego Wojska Polskiego przed wybuchem II wojny światowej i w jej trakcie.
To właśnie on (wcześniej powstaniec wielkopolski i żołnierz wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku) wpadł na oryginalny i wielce nowatorski pomysł zaproszenia matematyków do pracy nad szyframi, chociaż w tamtych czasach wszystkie służby kryptologiczne zatrudniały głównie lingwistów.
Był - jako wysoki rangą oficer "dwójki" - człowiekiem zawsze działającym w cieniu, dlatego też jego postać nie przebiła się do świadomości historycznej większości Polaków. Przyczyniło się do tego również odosobnienie, w jakim żył po 1945 roku na uchodźstwie. Przyzwyczajony w trakcie służby wojskowej do nierzucania się w oczy, pozostał takim również po odejściu z niej.
Dobrze więc, że marszałek wielkopolski Marek Woźniak podjął decyzję o sprowadzeniu jego zwłok do rodzinnych Szamotuł, a podczas uroczystego składania ich w polskiej ziemi podkreślił ogromne zasługi podpułkownika Maksymiliana Ciężkiego dla ojczyzny.
Gdyby prezydent RP zdecydował się odznaczyć pośmiertnie trzech wybitnych kryptologów Orderami Orła Białego, to może nagrodziłby także Krzyżem Oficerskim lub nawet Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski ich "odkrywcę" i przełożonego?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE