Historyk, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego im. generała broni Kazimierza Sosnkowskiego, zastępca przewodniczącego Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej doktor habilitowany Sławomir Cenckiewicz skierował do byłego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsy wezwanie przedsądowe, w którym domaga się m.in. przeprosin za nieprawdziwe zarzuty o sfałszowanie dokumentów tajnego współpracownika peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek” oraz wpłaty 30 tysięcy złotych na cel społeczny - poinformował Onet.
W opublikowanym w mediach społecznościowych wezwaniu czytamy, że ma ono związek z powtarzającymi się publikacjami Wałęsy na prowadzonych przez niego profilach na Facebooku i na Twitterze, a także z jego wypowiedziami publicznymi zawierającymi nieprawdziwe informacje.
Historyk wyjaśnił, że domaga się „zaprzestania publikowania informacji oraz publicznego formułowania wypowiedzi zawierających wskazane wyżej nieprawdziwe informacje” oraz „usunięcia z profili Lecha Wałęsy na portalach Facebook i Twitter wpisów (postów) zawierających wskazane wyżej nieprawdziwe informacje” (wszystkie cytaty za Onetem).
Były Prezydent RP miałby też „opublikować nieprzerwanie przez okres trzech miesięcy” specjalne oświadczenie na obu swoich profilach, na stronie internetowej Fundacji Instytutu Lecha Wałęsy, oraz „nieprzerwanie przez okres 14 dni” na portalu DoRzeczy.pl. Miałoby ono być zatytułowane: „Lech Wałęsa przeprasza Sławomira Cenckiewicza za nieprawdziwe zarzuty o sfałszowanie dokumentów TW Bolek”.
Treść oświadczenia miałaby brzmieć następująco:
Przepraszam Sławomira Cenckiewicza za rozpowszechnianie przeze mnie nieprawdziwych i naruszających jego dobre imię informacji, iż dokonał sfałszowania dokumentów dotyczących tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa PRL o pseudonimie „Bolek”, będących w dyspozycji Instytutu Pamięci Narodowej. Zarzuty sformułowane przeze mnie wobec dr hab. Sławomira Cenckiewicza nie miały żadnych podstaw faktycznych. Lech Wałęsa.
„Cenckiewicz zażądał, by oświadczenie zostało przesłane również bezpośrednio do niego, na adres Wojskowego Biura Historycznego. Chce również, aby były prezydent dokonał wpłaty 30 tys. zł <na cel społeczny w postaci Fundacji im. O. Damiana de Veuster>. Na zakończenie historyk zapowiedział, że w przypadku braku spełnienia żądań w ciągu 14 dni od dnia doręczenia wezwania, <sprawa zostanie skierowana na drogę postępowania sądowego, a następnie egzekucyjnego>” - czytamy w Onecie.
Portal przypomniał, że informacje na temat ewentualnej współpracy przywódcy „Solidarności” z SB pojawiły się już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, a poważna debata rozgorzała w 2008 roku, kiedy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk opublikowali książkę pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”.
„Historycy zwrócili wtedy uwagę na brak w archiwach dokumentów, które mogłyby świadczyć o agenturalnej przeszłości Wałęsy. Brak twardych dowodów stawiał jednak znak zapytania nad główną tezą pracy. W kolejnych latach książki o historii laureata Pokojowej Nagrody Nobla pisali Jan Skórzyński, Piotr Semka, Paweł Zyzak czy ponownie Sławomir Cenckiewicz. Współpraca Lecha Wałęsy z SB wciąż jednak pozostawała jedynie kwestią polemik publicystów i historyków. Sytuacja zmieniła się na początku 2016 roku, kiedy do domu wdowy po generale Czesławie Kiszczaku weszli przedstawiciele IPN. Okazało się, że Maria Kiszczak usiłowała sprzedać Instytutowi dokumenty, które jej mąż przechowywał od lat w swoim domu. Zabezpieczone teczki potwierdzały tezę, którą niemal dekadę wcześniej ukuł Sławomir Cenckiewicz. Wśród licznych dokumentów znajdował się koronny dowód - pisemne zobowiązanie Lecha Wałęsy do współpracy z SB. Wiarygodność teczek została potwierdzona przez grafologów z Instytutu Sehna w Krakowie, a były prezydent uznał całą sprawę za prowokację” - napisał Onet.
- To tylko może wnuk ubeka coś takiego powiedzieć. Ja się bardzo cieszę, bo wreszcie mu udowodnię wobec sądu podrobienie tych dokumentów. A ktokolwiek z was nie wierzy, to zapytajcie się kogokolwiek, czy bezpieka mogła dokonać takie błędy, jakie są w tej dokumentacji. Weźcie jedną kartkę, tę pierwszą, tam nie ma nazwisk, które mówią, że my się tam wpisaliśmy. Ja mam świadków, którzy sami do mnie się zgłosili, że sami się wpisali i nie ma ich. Więc ta dokumentacja jest podrobiona. Nikt kto jest poważny, nie może nie uwierzyć w to, a grafolodzy powinni to szybko potwierdzić - skomentował decyzję Sławomira Cenckiewicza Lech Wałęsa.
Michał Klonowski
Polish Pages Daily News
Amerykański Portal Polaków
KATALOG FIRM W INTERNECIE