Nie jestem entuzjastą feminizmu, ale z przyjemnością odnotowuję duży sukces, jaki stał się udziałem mojej koleżanki po fachu, czyli polskiej filozof (ona sama powiedziałaby oczywiście: filozofki) doktor Sławomiry Walczewskiej - czołowej postaci tego ruchu nad Wisłą.
Nie wiem, czy w naszym kraju feministki rzeczywiście miały dawniej o wiele trudniejsze życie, aniżeli w innych krajach, ale znając Walczewską od dawna (współorganizowałem z nią m.in. wielką, międzynarodową konferencję filozoficzną w Krakowie w połowie lat 80. ubiegłego wieku), mogę przyklasnąć decyzji zarządu fundacji z Dortmundu.
Uhonorowana jej nagrodą lauretka od ponad 25 lat uczestniczy w polskim ruchu feministycznym. W latach 1987-1995 organizowała coroczne Feministyczne Sesje Marcowe w Krakowie, była też współzałożycielką Fundacji Kobiecej eFKa.
Także w działalności naukowej zawsze starała się podnosić wątki feministyczne, co znalazło wyraz m.in. w pracy doktorskiej pt. "Damy, rycerze i feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce". Otrzymała za nią nominację do nagrody literackiej Nike w 2000 roku.
W latach 1993-1997 dr Sławomira Walczewska była redaktorką pisma feministycznego "Pełnym głosem".
Nie podzielając wielu poglądów mojej koleżanki na temat kobiet (oj, bywały ostre spięcia między nami, w których prezentowałem się jej zdaniem - jako typowy męski szowinista), składam jej jednak tą drogą naprawdę szczere i bardzo serdeczne gratulacje. Czyż jako patriota i filozof mógłbym w ogóle inaczej zareagować na tak duży sukces mojej rodaczki?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE