Szykuje się kolejna nieprzyjemna sensacja w polskim Kościele, chociaż o tej sprawie szeptano już od dawna. Dotyczy ona przeszłości jednego z najbardziej znanych hierarchów - arcybiskupa lubelskiego księdza profesora Józefa Życińskiego, a zapowiada ją na swoim blogu ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Dr Sławomir Cenckiewicz w najnowszej publikacji "Sprawa Lecha Wałęsy" na stronach 343 i 353 jako pierwszy historyk ujawnia, że w latach 1977-1990 ks. Józef Życiński przez Wydział IV SB w Częstochowie był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Filozof".
Autor pracy naukowej podaje także numery akt i nazwiska oficerów prowadzących oraz nazwę i adres lokalu konspiracyjnego, przeznaczonego na spotkania ze wspomnianym TW.
Kościelna komisja historyczna milczy w tej sprawie, choć wie o tym od dwóch lat. Sam o tym informowałem w styczniu 2007 r. przewodniczącego Episkopatu Polski, ale dostałem tylko jednozdaniową odpowiedź. O sprawie od dwóch lat wie także ode mnie ks. kard. Stanisław Dziwisz, który z tego między innego powodu publicznie domaga się "betonowania akt IPN na 50 lat".
Jak znam życie, to po ujawnieniu tej informacji winnymi nie będą ani pracownicy komunistycznej bezpieki, ani ich tajni współpracownicy, ale tylko i wyłącznie historyk, który miał odwagę o tym napisał.
Nie ma więc wątpliwości, że w najbliższych dniach tzw. autorytety moralne przepuszczą na dr Sławomira Cenckiewicza bezpardowany atak personalny. Tym bardziej, że owe tzw. autorytety mają tyle jeszcze do ukrycia.
Ponieważ blog ks. Zaleskiego jest bardzo często odwiedzany i cieszy się sporą popularnością internautów, ujawnienie na nim tej informacji z pewnością wywoła kolejną medialną burzę wokół niechętnie ujawnianych przez Kościół tajemnic z niechlubnej przeszłości tych jego obecnych ważnych hierarchów, którzy nie zdecydowali się jeszcze do tej pory szczerze o niej opowiedzieć, a mają coś paskudnego na kartach swych życiorysów.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE