W pobliżu kopca Józefa Piłsudskiego w krakowskim Lesie Wolskim powstał chodnik imienia wieloletniego kierownika prac przy odnowie polskiej Mogiły Mogił, zmarłego 3 kwietnia 2018 roku magistra inżyniera architekta Włodzimierza Śliwczyńskiego.
Jako przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa jestem bardzo wdzięczny dyrektorowi Miejskiego Parku i Ogrodu Zoologicznego, doktorowi Józefowi Skotnickiemu, że podjął I zrealizował naszą inicjatywę, aby upamiętnić w ten sposób mojego zastępcę.
Inż. Śliwczyński był związany z Komitetem od początku lat 80. ubieglego wieku. Mimo podeszłego wieku spędzał na Sowińcu każdą wolną chwilę kierując pracami społecznymi, a po 1989 roku służąc fachowymi radami firmom, które przywracały świetność nietypowemu pomnikowi Komendanta.
Urodzony 20 września 1932 roku w Kuczborku, ukończył 25 lat później studia na Wydziale Architektury Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki i na stałe osiadł w podwawelskim grodzie. Jak znalazł drogę na kopiec Piłsudskiego? Tak sam to kiedyś opisał:
W roku 1978 przyjechał do Krakowa mój ojciec Antoni Śliwczyński. Miał 85 lat. Staliśmy na Błoniach, a on wskazując ręką na Sowiniec pyta: Synu, co tam jest? Gdy usłyszał, że to kopiec Piłsudskiego rozkazał: idziemy! Poszliśmy razem pieszo i po około 3 godzinach byliśmy na kopcu. Ojciec walczył jako żołnierz marszałka Piłsudskiego o Wilno i pod Warszawą. Został odznaczony za udział w wojnie 1918-1921. Brał również udział w sypaniu tego kopca. Zapewne ta radość ojca, że po czterdziestu latach znalazł się znowu na kopcu, a później smutek, że jest on tak bardzo zmieniony sprawił, że z chwilą powstania w 1980 roku Obywatelskiego Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego stałem się jego członkiem. Wokół pułkownika Józefa Herzoga skupiła się garstka licząca około 20 osób-szaleńców, która cały wolny czas spędzała przy wycinaniu drzew porastających kopiec i przy taczkach poświęcając własne środki finansowe i sprzęt, by ratować niszczejący kopiec.
Tak zaczęła się nieprzerwana, jakże owocna patriotyczna służba inż. Śliwczyńskiego. Nie tylko wyznaczał zadania przychodzącym w soboty i niedziele zapaleńcom, ale także przeprowadzał prace remontowe w pawilonie będącym zapleczem dla tych robót i urządził w nim małą izbę pamięci poświęconą budowie oraz odbudowie Mogiły Mogił, w której zboczach złożono kilka tysięcy ziem z pól bitewnych oraz miejsc kaźni Polaków przelewających krew za ojczyznę na całym świecie.
Uczestniczył też w krakowskich uroczystościach niepodległościowych zarówno wtedy, gdy ponosiło się za to nieprzyjemne konsekwencje, jak i po 1989 roku. Nigdy nie przeszedł na patriotyczną emeryturę, dopóki starczało mu sił zjawiał się na Sowińcu, by w rzeczowych rozmowach z dyrektorem Skotnickim na bieżąco ustalać, jakie prace naprawcze bądź pielęgnacyjne trzeba w najbliższym czasie wykonać. Był też uroczym gospodarzem towarzyskich spotkań piłsudczyków odbywających się w pawilonie.
Za całokształt swej działalności społęcznej został odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Złotym Medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, Odznaką „Honoris Gratia”, Złotą Odznaką „Za pracę Społeczną dla Miasta Krakowa”, Złotą Odznaką „Za zasługi dla Ziemi Krakowskiej”, był też laureatem przyznawanej przez TMHiZK Nagrody im. Klemensa Bąkowskiego.
Od ponad roku mgr inż. arch. Włodzimierz Śliwczyński zdaje raport ze swojej służby przy nim Temu, dla którego go w latach 1934-37 usypano, a my kontynuujemy jego dzieło.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE