Jeżeli w mediach pojawiają się teksty o publicznej służbie zdrowia w Polsce, to zazwyczaj w negatywnym tonie. Opisywane są w nich różne patologie, błędy, nadużycia, czyli ciemna strona lekarskiej rzeczywistości.
Dlatego z wielką przyjemnością chcę opisać znakomite działania ludzi ratujących życie i zdrowie pacjentów, jakie miałem okazję obserwować kilka dni temu, kiedy moja 92-letnia mama upadła na podłogę i rozbiła sobie głowę.
Po nieudanych próbach zatamowania krwi domowymi sposobami doszliśmy do wniosku, że trzeba jednak zadzwonić na numer alarmowy 112. Natychmiast zostałem przełączony do ratownika medycznego, który precyzyjnie wypytał mnie o szczegóły i zapewnił, że wkrótce przyjedzie karetka. Faktycznie, po niecałym kwadransie pojawiła się w naszym mieszkaniu trójka młodych, energicznych, kompetentnych, a przy tym bardzo sympatycznych ratowników. Natychmiast założyli mamie opatrunek i zaproponowali zawiezienie do szpitala, ponieważ rana jest na tyle głęboka, że wymaga szycia.
Nie upłynęło 5 minut, a mama siedziała już na specjalnym krześle, na którym zniesiono ją z czwartego piętra. Ratownicy poinformowali mnie, że za 2-3 godziny będę mógł odebrać ją ze Szpitala Wojskowego przy ulicy Wrocławskiej w Krakowie.
Kiedy zjawiłem się tam około godziny 3.00 życzliwa pielęgniarka poprosiła mnie, abym chwilę poczekał, ponieważ lekarz, który pełni nocny dyżur jest w tej chwili zajęty, ale postara się przyjść jak najszybciej. Nie minęło pół godziny, a młody doktor przyszedł z dokumentacją medyczną, w której szczegółowo opisano zastosowaną terapię oraz wskazania co do dalszego postępowania. Uspokoił mnie, że wszystko jest w porządku, a wynik tomografii komputerowej głowy bardzo dobry. Nie pozostało mi nic innego, jak podziękować za tak szybkie i fachowe zajęcie się mamą i odwieźć ją do domu.
Wszystkim, którzy we wzorowy sposób wypełnili swoje medyczne obowiązki w nocy z niedzieli na poniedziałek pragnę serdecznie podziękować.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE