Mówi się często o ułańskiej fantazji Polaków, odnosząc jednak to pojęcie wyłącznie do ludzi. Okazuje się jednak, że w kraju \"skrzydlatych jeźdźców\" (taki był kapitalnie wymyślony tytuł wystawy o naszej husarskiej tradycji w Waszyngtonie kilka lat temu) sporą pomysłowością wykazują się także konie, nawet jeżeli nie dosiada ich w danym momencie żaden rycerz.
Koń wyruszył tedy ze stajni nie na pastwisko (jakże beznadziejny smak ma bowiem trawa o tej porze roku), ale na czteropasmową, pełną samochodów szosę Katowice-Wisła. Nie bojąc się pędzących i trąbiących nań dziwnych czterokołowych stworzeń, galopował tam i z powrotem, radośnie rżąc i nie dając się przegonić pohukującycm na niego kierowcom.
Wkrótce utworzył się korek i konieczny był przyjazd policji. Stróże prawa nie bardzo wiedzieli, jak poradzić sobie z koniem, który w pełni korzystał ze swobody. Trzeba było zarządzić blokadę ruchu i przystąop do łapania niesfornego zwierzęcia. Dopiero po dłuższej chwili udało się je pojmać.
Jak rączy rumak znalazł się na drodze i do kogo należał - nie wiadomo, ponieważ był - za przeproszeniem - goły. Trwają poszukiwania właściciela.
A koń? No cóż, chyba źle znosi przymusowy areszt, bo najwyraźniej kocha wolność. A poza tym "koń, jakim jest, każdy widzi".
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE