KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   07:01:47 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Papieski śmiech

25 października, 2008

Czy wypada śmiać się podczas oglądania filmu \"Świadectwo\"?

Pytanie wydaje się dosyć dziwne, ponieważ jest czymś zupełnie naturalnym, że kinowa lub teatralna widownia śmieje się w trakcie śmiesznych scen, a ociera łzy, widząc tragedię. Dlaczego miałoby więc być inaczej podczas projekcji najnowszego filmu o Janie Pawle II, w którym znalazły się obrazy, spontanicznie wywołujące oba rodzaje reakcji?
   
Podczas premierowego pokazu w Watykanie (z udziałem papieża Benedykta XVI oraz wielu bardzo poważnych i dostojnych osób) nikt nie krył się ze śmiechem, kiedy  np. chór Japończyków śpiewał łamaną polszczyzną "Góralu, czy ci nie żal", a Murzyni witali Ojca Świętego tradycyjnym "Sto lat", również w jego ojczystym języku. Tak samo, jak nikt nie wstydził się wzruszeń, gdy widział na ekranie tragiczne momenty z życia Jana Pawła II lub słuchał intymnych wspomnień jego wieloletniego sekretarza, a dziś metropolity krakowskiego, księdza kardynała Stanisława Dziwisza. Były też gromkie brawa w stosownych momentach.
   
W Polsce może być jednak inaczej, na co wskazują pierwsze reakcje widzów premierowego pokazu "Świadectwa" w Krakowie. Cały film oglądano w nabożnym skupieniu, a pytani o przez dziennikarzy tuż po wyjściu z sali o wrażenia widzowie udzielali takich mniej więcej wypowiedzi: "cały czas płakałam", "ze wzruszenia nie mogę mówić", "łzy ciekły mi ciurkiem po policzkach".
   
Ejże! Czy krakowianie nie pamiętają już wielu zabawnych scen z udziałem Jana Pawła II, które jakże często on sam kreował w Watykanie i podczas pielgrzymek? Czyżby zapomnieli o jego znakomitym poczuciu humoru, którym brawurowo podbijał świat, zdobywając sympatię nawet największych ponuraków? Dlaczego jedyną reakcją emocjonalną na to, co - wedle samych twórców filmu - z założenia ma śmieszyć i rozładowywać napiętą atmosferę, jest śmiertelna powaga?
   
Przecież ci sami ludzie oczekiwali od Jana Pawła II wesołych powiedzonek podczas pielgrzymek do Polski i z radością powtarzali sobie anegdoty, przywożone z Watykanu przez osoby bliskie papieżowi. Czyżby teraz, po jego śmierci, uznali, że nie przystoi kilka razy szczerze roześmiać się na filmie o nim?
   
Jestem przekonany, że gdybyśmy mogli teraz usłyszeć głos Jana Pawła II z zaświatów, to wśród poważnych pouczeń religijnych, moralnych i społecznych nie zabrakłoby ożywczego śmiechu, a może również paru nowych anegdot na własny temat. Kto znał go bliżej, ten nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nie redukujmy więc pamięci na nim do wyłącznie jednego typu reakcji.

Jerzy Bukowski