KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   01:51:00 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kto ma (zdrowego) pilot, ten ma władzę?

18 października, 2008

Ja wiem, że w żenujących kłótniach i politowania godnych sporach między dwoma najważniejszymi ośrodkami władzy w Polsce od dawna już stosowane są argumenty zdecydowanie poniżej pasa i pozbawione wszelkiej racjonalności.

Że następuje eskalacja epitetów oraz coraz bardziej absurdalnych prób zaszkodzenia sobie nawzajem przez otoczenia prezydenta i premiera (bo oni - pozostawieni w cztery oczy - potrafią się całkiem szybko i rzeczowo porozumieć), w której prym wiodą współpracownicy Donalda Tuska z takimi „harcownikami”, jak Sławomir Nowak, Stefan Niesiołowski i Janusz Palikot na czele. Że z pewnością nie będzie nam oszczędzona żadna próba gry na wyniszczenie, skutkująca obniżeniem prestiżu Polski na arenie międzynarodowej.
   
Mimo to zdumiał mnie podany przez ministra obrony narodowej Bogdana Klicha powód, dla którego dwie najważniejsze osoby w państwie nie mogą polecieć w jednym dniu do Brukseli: choroba pilota. W pierwszej chwili pomyślałem, że szef MON postanowił sobie niefrasobliwie zażartować dla rozładowania nader ciężkiej atmosfery, jaka zapanowała ostatnio w stosunkach między "dużym" a "małym" pałacem.
   
Dalsze godziny i dni pokazały, że nie był to jednak wesoły żart, tylko śmiertelnie poważne stwierdzenie faktu, który w praktyce oznacza że w całkiem sporym państwie w środku Europy nie można jednocześnie poderwać do lotu dwóch rządowych maszyn. W kraju słynącym od lat ze znakomitych pilotów nie można znaleźć kogoś z odpowiednimi uprawnieniami, kto zasiadłby za sterami najzwyklejszego, pasażerskiego samolotu!
   
Zdaję sobie oczywiście sprawę, że tak nie jest i że minister chciał po prostu zakpić z prezydenta. Pomijając to, iż z głowy państwa nigdy nie należy drwić (zwłaszcza członkom rządu), zachowanie szefa resortu obrony uwłaczało także czci i godności jego podwładnych w stalowych mundurach. Okazuje się, że w bezwzględnej wojnie polityków niektórzy z nich skłonni są  jednak przekroczyć wszelkie miary i granice.

Jerzy Bukowski