\"Trzeba dmuchać na zimne\". Tę mądrą zasadę postępowania przy podejmowaniu decyzji, która mogłaby okazać się kontrowersyjna nie tylko w jego kraju, zastosował prezydent Niemiec Horst Köhler, odrzucając pomysł reaktywowania Żelaznego Krzyża jako najwyższego wojskowego odznaczenia za odwagę.
Kiedy rozpoczęła się dyskusja na ten drażliwy temat, część Niemców optowała za przywróceniem ustanowionego jeszcze za czasów pruskich (w 1813 roku) odznaczenia, argumentując że nigdy - nawet w czasach III Rzeszy - nie nadawano go wbrew rygorystycznemu regulaminowi, wykluczającemu wszelkie nadużycia. Nie brakowało też jednak opinii o potrzebie ustanowienia całkiem nowego odznaczenia, ponieważ Krzyż Żelazny nierozerwalnie kojarzy się nie tylko starszym Niemcom, ale także obywatelom wielu państw europejskich z okresem nazizmu.
Była to niezwykle interesująca wymiana zdań, w której przywiązaniu do prawie dwustuletniej tradycji przeciwstawiano wypaczenie przez III Rzeszą pięknej idei Żelaznego Krzyża, przyznawanego w okresie II wojny światowej nie tylko za czyny bojowe i wzbogaconego symbolem swastyki. Co ciekawe, za jego rehabilitacją opowiadały się środowiska żołnierskie (twierdząc, że odznaczano nim wyłącznie frontowych bohaterów), przeciw byli natomiast wyczuleni na możliwą, negatywną reakcję międzynarodowej opinii publicznej politycy.
Sprawę ostatecznie przesądził prezydent Köhler, chociaż zapewne nie wszystkim niemieckim weteranom wojennym spodoba się jego decyzja.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE