Trzeba nie mieć za grosz wyobraźni i wyczucia cudzej wrażliwości, aby wpaść na taki pomysł, z jakim sąd wojskowy wystąpił do prokuratury, prowadzącej śledztwo w sprawie żołnierzy, oskarżonych o zabicie cywilów w Nangar Khel w sierpniu ub.r. Zażądał od niej mianowicie ekshumacji zwłok ofiar ostrzału afgańskiej wioski.
Nie wiem, czy sędziowie, którzy wpadli na ten pomysł zdają sobie sprawę, że nie tylko nie spotka się on z akceptacją, ale może zaostrzyć i tak już trudne stosunki z władzami Afganistanu, a u jego mieszkańców ugruntować przekonanie, że jesteśmy w ich kraju okupantami.
Zamiast zachowywać się z maksymalną (nawet przesadną) delikatnością w dziedzinie poszanowania miejscowych praw i zwyczajów (zwłaszcza religijnych) - z którymi nasi arabiści zapoznają udających się na misje do krajów muzułmańskich oficerów i żołnierzy na specjalnych kursach - zachowali się oni jak przysłowiowy słoń w składzie z porcelaną.
Pomijam już fakt, że taka ekshumacja nie poszerzyłaby wiedzy prokuratury i sądu o przyczynach śmierci Afgańczyków, ponieważ nikt nie kwestionuje przecież powodu ich zgonu. Po co więc całkiem bez sensu narażać się na uzasadniony gniew ludzi, na których życzliwości powinno nam bardzo zależeć, ponieważ wiąże się ona z bezpieczeństwem naszego kontyngentu wojskowego?
Czy sędziowie nie widzą, że swoim wnioskiem do prokuratury okazują też pogardę dla ludzi z zupełnie innego kręgu kulturowego i religijnego? Jak poczuliby się, gdyby muzułmanie, żydzi, czy prawosławni usiłowali - wykorzystując moment znalezienia się w uprzywilejowanej pozycji - narzucić swoje prawa i zwyczaje katolickiej większości w Polsce?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE