Funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu zaliczyli podwójne „trafienie”: zatrzymawszy do kontroli samochód stwierdzili, że jego kierowca i pasażer są prawdopodobnie pod wpływem środków odurzających - poinformowało Radio Kraków.
„W związku z powyższym policjanci trzeźwość kierowcy zamierzali sprawdzić przy użyciu testera narkotykowego, jednakże 32-latek odmówił, więc została mu pobrana do badań krew. Podczas przeszukania 26-letniego znajomego, który był pasażerem pojazdu, policjanci znaleźli woreczek foliowy z zawartością suszu roślinnego, który okazał się marihuaną. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani i trafili do pomieszczeń dla osób zatrzymanych oświęcimskiej komendy Policji” - czytamy na stronie internetowej krakowskiej rozgłośni.
Za kierowanie pod wpływem środka odurzającego grozi do dwóch lat pozbawienia wolności, wysoka kara grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów, za posiadanie narkotyków można natomiast trafić do więziennej celi nawet na trzy lata.
Nie pisałbym pewnie o tej sprawie, gdyby nie przypomniała mi się w związku z tym stara anegdota z czasów komuny. Oto ona.
WOP-iści zatrzymują samochód na granicy PRL i NRD. Pytają kierowcę o to, dokąd się wybiera.
- Do Paryża - pada odpowiedź.
- Jak do Paryża, skoro nie ma pan w paszporcie wizy francuskiej - dziwi się funkcjonariusz.
Na to odzywa się siedząca obok żona:
- Niech pan go nie słucha, mój mąż po pijanemu zawsze kłamie.
Z tylnego siedzenia zabiera głos matka kierowcy:
- A nie mówiłam, że kradzionym daleko nie zajedziemy?
W tym momencie z bagażnika odzywa się ojciec:
- Synku, czy jesteśmy już w Berlinie Zachodnim?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE