KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   01:37:22 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Fałszywa obrona esbeków

15 października, 2008

Stanowczy głos w dyskusji na temat projektu zgłoszonego przez klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej ustawy, odbierającej dotychczasowe uprawnienia funkcjonariuszom służb specjalnych PRL, zabrali pierwsi \"solidarnościowi\" ministrowie i wiceministrowie spraw wewnętrznych z początku lat 90.: Krzysztof Kozłowski, Andrzej Milczanowski i Jan Widacki.

Uważają oni, że zapisy owej ustawy są niedopuszczalnym w państwie prawa stosowaniem zasady odpowiedzialności zbiorowej i napisali w tej sprawie pełen oburzenia list do premiera Donalda Tuska.
   
Podkreślili w nim, że podstawą do odebrania funkcjonariuszowi dotychczasowych uprawnień emerytalnych może być tylko prawomocny wyrok sądowy, skazujący go za przestępstwo przeciwko wymiarowi sprawiedliwości lub naruszające dobra osobiste obywateli.
   
Byli szefowie MSW podnieśli od dawna stosowany przez samych esbeków oraz polityków postkomunistycznej lewicy argument o weryfikacji, jakiej poddani zostali funkcjonariusze tajnej policji w 1990 roku. Twierdzą, że odebranie  uprawnień emerytalnych tym spośród nich, których komisje uznały za godnych pełnienia służby III Rzeczypospolitej,   byłoby zwykłą nieuczciwością.
   
"Weryfikacja, dokonana w imieniu niepodległego Państwa Polskiego, stwierdziła kwalifikacje zawodowe i moralne tych ludzi do pełnienia służby w UOP. Zostali oni przyjęci do służby na określonych warunkach, także w zakresie zabezpieczenia emerytalnego" – czytamy w liście.
   
Jego sygnatariusze zdają się nie rozumieć, że przywileje emerytalne mają zostać odebrane jedynie za okres zatrudnienia w SB, do której każdy funkcjonariusz szedł dobrowolnie i ze świadomością, do czego jest ona powołana. Jeśli któryś z nich został natomiast pozytywnie zweryfikowany w 1990 roku, nabywa pełnych praw do wszystkich przywilejów emerytalnych za okres służby w Urzędzie Ochrony Państwa, bądź w innych służbach specjalnych III RP.
   
W tym kontekście z gruntu fałszywą i budzącą zupełnie niepotrzebne emocje jest postawiona przez pierwszego "solidarnościowego" szefa MSW Kozłowskiego teza że odebranie praw do emerytury pewnej kategorii funkcjonariuszy będzie miało fatalne skutki, bo wprowadzi poczucie zagrożenia u wszystkich mundurowych.
   
Trzeba też zwrócić uwagę na fakt niedostrzeżenia przez niego, że według projektu ustawy nie będzie się nikomu - nawet skazanemu za czyny przestępcze esbekowi - odbierać całej emerytury, a jedynie obniży mu się ją do najniższej stawki, jaka obecnie obowiązuje w Polsce.
   
Dziwi mnie, że poważny polityk, były wysoki urzędnik państwowy, wieloletni zastępca redaktora naczelnego opiniotwórczego "Tygodnika Powszechnego", a w dodatku człowiek z doktoratem nauk humanistycznych nie potrafi zrozumieć tak prostego dokumentu. A może pojmuje go znakomicie, tylko nagina interpretację do własnej tezy, czym wystawia sobie jednak bardzo złe świadectwo.

Jerzy Bukowski