Ale nie na komendę, tylko dobrowolnie. Aby zwrócić uwagę na nieludzkie traktowanie zwierząt – zwłaszcza psów - przez wielu Polaków. Żeby uwrażliwić opinię publiczną na ten problem. No i oczywiście także po to, aby spektakularnie zaistnieć w mediach, w dodatku w słusznej, bynajmniej niepolitycznej sprawie, popieranej – przynajmniej w słowach - przez ogół rodaków.
Dziennikarze wytropili tylko Joannę Senyszyn, która przywlokła ze sobą psią budę na gdański rynek, przykuła się do niej łańcuchem i wdzięcznie pozowała do zdjęć. Na placu Zamkowym w Warszawie zauważono natomiast Leszka Millera w towarzystwie znanych aktorów, artystów i dziennikarzy, m.in. Agaty Buzek, Urszuli Dudziak, Kazimiery Szczuki, Ewy Szykulskiej, Joanny Żółkowskiej, Zygmunta Chajzera, Romana Czejarka i Tomasza Raczka.
Był to niewątpliwie bardzo oryginalny happening i dziwię się, że lubiący brylować w mediach politycy nie wykorzystali tak znakomitej okazji do zademonstrowania społeczeństwu (choćby i na pokaz) swojej troski o los „braci mniejszych”, jak określał zwierzęta Święty Franciszek z Asyżu, którego Kościół wspomina 4 października.
Takie akcje są bardzo potrzebne, ponieważ zwracają uwagę na – nomen omen – psi los wiernych przyjaciół człowieka, których traktuje się niekiedy w okrutny sposób. Polskie sądy coraz częściej rozpatrują przypadki znęcania się nad zwierzętami i wydają wyroki na ich bezdusznych właścicieli. Niestety, w środowisku wiejskim ciągle pokutuje przekonanie, że „gadzinę” wolno bezkarnie tłuc, a nawet zagłodzić na śmierć, czy po prostu zabić, jeśli przestaje być przydatna w gospodarstwie z powodu starości, czy kalectwa.
Być może zbojkotowany przez polityków happening zorganizowany przez redakcję „Mojego Psa” chociaż trochę przyczyni się do zmiany tej mentalności, a niektórych rodaków zachęci do wzięcia do domu jakiegoś bezdomnego zwierzaka z azylu lub przynajmniej wrzucenia paru złotych do wystawianych tu i ówdzie przez takie schroniska skarbonek.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE