Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów umorzyła śledztwo w sprawie publicznego znieważenia flagi państwowej poprzez wetknięcie jej w psie odchody (tj. o czyn z art. 137, par. 1 kodeksu karnego) podczas wyemitowanego 25 marca br. przez telewizję TVN programu pt. \"Kuba Wojewódzki\", nie dopatrując się w tym działaniu znamion czynu zabronionego.
Autorzy apelu domagali się od Ministerstwa Sprawiedliwości natychmiastowego podjęcia z urzędu niezbędnych kroków prawnych w celu przykładnego ukarania winnych, od KRRiTV zabezpieczenia przed podobnymi wypadkami haniebnego nadużywania wolności wypowiedzi w przyszłości, a od TVN wycofania tego programu z internetu oraz przeprosin we wszystkich mediach elektronicznych i gazetach codziennych. Oto jego fragment:
"Przez wiele stuleci pod biało-czerwoną flagą Polacy płacili życiem za niepodległość swojego państwa. Przywiązanie do symboli tej niepodległości jest częścią naszej historii, ale także dziedzictwem, które zamierzamy przekazać następnym pokoleniom. Nie pozwolimy obrażać naszego państwa, ani lekceważyć jego praw."
25 kwietnia z satysfakcją informowałem w artykule pt. "Wojewódzki będzie ukarany", że na krążący po internecie apel jako pierwsza zareagowała KRRiTV, stwierdzając iż TVN poprzez emisję spornego programu naruszyła ustawę o radiofonii i telewizji. Ustęp 1 jej 18 artykułu zakazuje bowiem propagowania "działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym". Nie ustalono jeszcze wysokości kary, która zostanie nałożona na stację
Rzecznik TVN powiedział wówczas, że na pewno będzie w tej sprawie odwołanie, a jeśli trzeba, "spotkamy się z krajową Radą w sądzie", Kuba Wojewódzki wyraził zaś obawę, "że wracają trochę duchy afery z Dorotą Nieznalską czy Katarzyną Kozyrą, bo jednak było to nawiązanie do takiego happeningu".
Zareagowała również prokuratura, badając przez kilka miesięcy sprawę i wydając pod koniec września postępowanie o umorzeniu śledztwa. Zeznający w niej jako świadkowie uczestnicy programu zgodnie stwierdzili, że ich zachowanie w studiu telewizyjnym nie miało na celu znieważenia polskiej flagi, a jedynie zwrócenie uwagi na problem zanieczyszczenia trawników przez nie uprzątnięte psie odchody. Powołali się także na podobne działania w Szwajcarii, również mające - ich zdaniem - charakter społecznie użytecznego happeningu.
Prokuratura Warszwa-Mokotów nie dopatrzyła się w ich postępowaniu znamion czynu zabronionego. W uzasadnieniu swojego postanowienia podkreśliła, że "przedmiot, którym posłużyli się uczestnicy programu nie spełnia kryteriów flagi państwowej", określonych stosownymi przepisami ustawowymi. Podkreśliła także rozrywkowy charakter telewizyjnego show, w którym uczestniczyli dziennikarz, satyryk i aktor, czyli osoby uprawnione - z racji wykonywania swoich zawodów - do "zachowania częściowo odbiegającego od powszechnie przyjętych norm".
Nie wiem, czy autorzy apelu będą składać zażalenie na to postanowienie, ale wydaje mi się - jako jednemu z sygnatariuszy protestu przeciw znieważeniu polskiej flagi - że prokuratura potraktowała ten karygodny wybryk bardzo łagodnie. Obawiam się też, iż może to być zachętą dla kolejnych osób, wykonujących pobłażliwie traktowane przez organa ścigania zawody, do rozpoczęcia swoistej rywalizacji na prowokacjach, których ofiarą będą padać narodowe symbole, nie dla wszystkich najwidoczniej równie ważne i nienaruszalne.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE