\"Mój Klient nie widzi możliwości zawarcia ugody z Jarosławem Kaczyńskim i występuje na drogę postępowania sądowego o ochronę dóbr osobistych\" - takie pismo skierowała do sądu adwokat Ludwika Dorna, Agnieszka Metelska, po kolejnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat wysokości płaconych przez byłego wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości alimentów (pisałem o tej sprawie w artykule pt. \"Dorn wypowiada wojnę Kaczyńskiemu\", zamieszczonym 28 września w portalu poland.us).
Kaczyński odniósł się w tym wywiadzie do głośnej od ponad tygodnia kwestii alimentów Dorna, podkreślając że "politycy PiS-u muszą być pod tym względem bez zarzutu". Dodał, że jako prezes partii ma nie tylko prawo, ale i obowiązek dyscyplinować jej działaczy, jeśli otrzymuje informację o tym, że nie są odpowiednio rzetelni w tej materii.
Ponieważ Kaczyński użył liczby mnogiej, można domniemywać, iż miał na myśli również szefa klubu parlamentarnego PiS, Przemysława Gosiewskiego, który przywoływał Dorna do porządku, sam nie będąc do końca w porządku wobec dzieci z pierwszego małżeństwa (szerzej przedstawiłem tę kwestię w poland.us 1 października w artykule pt. "Przyganiał kocioł garnkowi").
Dorn uznał, że wypowiedzi prezesa partii pod jego adresem są "oszczerczym pomówieniem" i skierował tę sprawę do Komisji Etyki PiS. Zapowiedział również, że jeśli Kaczyński nie wycofa się z zarzutów wobec niego i nie przeprosi go, to skieruje sprawę do sądu, co właśnie uczynił.
Nie jest to korzystna sytuacja dla głównego ugrupowania opozycyjnego, aczkolwiek można się było spodziewać, że ostre, umoralniające sformułowania Kaczyńskiego i Gosiewskiego (a także Marka Suskiego) w stosunku do polityka, nazywanego od dłuższego czasu "żelaznym Ludwikiem", wywołają jego zdecydowaną reakcję. Kto jak kto, ale Dorn nie odczuwa nadmiernego lęku, ani nawet respektu przed braćmi Kaczyńskimi, nie mówiąc o pomniejszych działaczach Prawa i Sprawiedliwości.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE