Portal KRKnews dotarł do danych, z których wynika, że co czwarta osoba, która w ostatnich tygodniach dopisała się do rejestru wyborców w Krakowie to osoba duchowna.
- To bardzo zdyscyplinowana grupa. Zapisują się do rejestru jak „na komendę” - powiedział portalowi jeden z magistrackich urzędników.
„Do tej pory plotkowano jednak o tym, że masowo do rejestru wyborców będą dopisywać się studenci, zwożeni najczęściej z mniejszych miejscowości z Małopolski lub z Podkarpacia, gdzie poparcie PiS jest największe” - czytamy na stronie www.krknews.pl.
Niewielu polityków chce mówić na ten temat to pod nazwiskiem.
- Nie chcę zadzierać z klerem na kilka dni przed wyborami - usłyszał dziennikarz portalu od jednego z radnych.
A inny lokalny polityk stwierdził:
- To skandaliczne zachowanie, ale nie będę o tym mówił głośno. Nie mam jednak wątpliwości, że duchowni nie tylko są w stanie wpłynąć na wynik wyborów, ale robią to nagminnie nawołując z ambon do głosowania na konkretne osoby.
Dwóch radnych Prawa i Sprawiedliwości od razu odłożyło słuchawkę, gdy przedstawiciel KRKnews powiedział im, że przygotowywany jest tekst o tym, jak duchowni chcą wpłynąć na wyniki wyborów w Krakowie.
Najbardziej rozmowny był młody działacz, który stratuje do Rady Miasta Krakowa z dalszego miejsca na liście.
- Mnie także się nie podoba taka sytuacja z duchownymi. Wiadomo, że starsi koledzy korzystają na układzie z Kościołem i z krakowską kurią i te powiązania wykorzystają do gier politycznych. A, jak wiadomo, na naszych listach nawet dwieście dodatkowych głosów na danego kandydata może przesądzić o uzyskaniu mandatu radnego - powiedział anonimowo.
„Obecnie w rejestrze wyborców w Krakowie dopisanych jest łącznie blisko siedem tysięcy osób. Będę mieli oni realny wpływ na podział mandatów w Radzie Miasta Krakowa oraz w wyborach na prezydenta miasta” - napisano w portalu.
Teoretycznie możliwe jest dopisanie się do rejestru wyborców tylko na drugą turę wyborów.
- Prawo tego nie zabrania. Wójt, burmistrz lub prezydent ma jednak obowiązek sprawdzić, czy dana osoba rzeczywiście mieszka na terenie gminy, w której chce głosować, bo samo złożenie deklaracji to za mało - powiedział dziennikarzowi KRKnews członek Państwowej Komisji Wyborczej..
„W Warszawie na przykład wyrywkowo sprawdza to straż miejska lub policja. Jednak przepisy nie precyzują, w jaki sposób to zrobić. W Krakowie wystarczy przedstawić dokumenty potwierdzające fakt stałego zamieszkania, czyli na przykład umowę najmu lokalu. A to daje pole do nadużyć” - czytamy w portalu.
- Kluczowe jest pytanie, czy ci duchowni rzeczywiście mieszkają w Krakowie. Jeśli tak, można to zrozumieć. A jeśli są zwożeni z innych klasztorów to jest to skandal. Gdyby chodziło o kilkanaście osób, to mógłbym to zrozumieć. Ale ta skala jest duża. Takie przemieszczanie się jest podejrzane i chyba nie o to chodzi w demokracji - stwierdził w rozmowie z KRKnews szef małopolskiej Platformy Obywatelskiej i miejski radny Aleksander Miszalski.
Stanisław Dębicki
KATALOG FIRM W INTERNECIE