Są sformułowania, które przechodzą do historii jako tak zwane „skrzydlate słowa”. Ich autorami są zazwyczaj sławne osoby, szczególnie wielcy politycy, wodzowie i artyści. Cytuje się je potem przy różnych okazjach, nie zawsze zresztą zgodnie z intencjami, jakie przyświecały tym, którzy wprowadzili je do publicznego obiegu. Ba, często zapomina się nawet, kto po raz pierwszy powiedział: „kości zostały rzucone”, „królestwo za konia”, „więcej światła”, „obiecuję wam krew, pot i łzy”. Przykłady można oczywiście mnożyć.
Do tej drugiej kategorii zaliczam słowa posła Platformy Obywatelskiej Stefana Niesiołowskiego, który na wieść o tym, że jego dobry kolega z dawnych lat, wspólnie spędzonych w Zjednoczeniu Chrześcijańsko-Narodowym, Ryszard Czarnecki kolejny raz zmienił przynależność partyjną (wstępując do Prawa i Sprawiedliwości), powiedział: „podczas katastrofy >Titanica< chciałbym w tej lodowatej wodzie znaleźć się obok Rysia; byłaby wielka szansa, że jakaś belka czy drzwi przypłyną i go ocalą”.
Ten bon-mot jest dosyć długi i czytelny wyłącznie dla osób żywo interesujących się bieżącą polityką polską. Ale trzeba przyznać, że znany z barwnych wypowiedzi Kalisz znakomicie scharakteryzował w nim postawę nie tylko Czarneckiego, lecz wszystkich polityków (a jest ich legion), którzy umieją tak lawirować i ustawiać się w życiu publicznym, aby nigdy nie utonąć w jego burzliwych odmętach. Nawet jeśli statek, na który wcześniej się zamustrowali i przyrzekali pozostać na jego pokładzie do końca, niespodziewanie idzie na dno.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE