Od dawna twierdzę, że uczyć trzeba się od każdego, nawet od wrogów, jeżeli tylko mają dobre pomysły.
Często ubolewałem, że w zakresie uprawiania polityki historycznej oraz budowania tożsamości narodowej i państwowej nie umiemy wykorzystywać szans danych nam przez los jako wielokrotnie poszkodowanym przez zaborczych sąsiadów. Uporczywie powtarzam, że powinniśmy się wzorować na Niemcach, Rosjanach, Amerykanach i Żydach, którzy są mistrzami w obu tych dziedzinach. Potrafią oni przekuć w sukces także to, co z pozoru wydaje się porażką.
Oto najnowszy przykład.
Chory psychicznie 27-latek wybił kawałkiem płyty chodnikowej okno w Nowej Synagodze w Gdańsku-Wrzeszczu w chwili, gdy trwały w niej przygotowania do modlitwy w ramach obchodów ważnego święta Jom Kipur.
Został szybko zatrzymany przez policję, a prokuratura postawiła mu zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku zagrożony karą do trzech lat więzienia; akt oskarżenia obejmie także złośliwe przeszkadzanie aktowi religijnemu oraz obrazę uczuć religijnych.
Jak zachowali się w tej sytuacji wyznawcy religii mojżeszowej? Podczas zorganizowanego z inicjatywy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przed budynkiem Nowej Synagogi spotkania potępiającego atak na nią, w którym uczestniczyli m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP Lesław Piszewski oraz biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej ksiądz Wiesław Szlachetka dokonali symbolicznego odsłonięcia nowego okna.
I taka informacja poszła w świat: po antysemickim wybryku (nieważne, że jego sprawcą była osoba psychicznie chora) Polacy - wśród nich katolicki hierarcha - pokajali się i uroczyście odsłonili okno w bożnicy.
Warto wyciągnąć odpowiednią naukę z tej lekcji.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE