- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Polska
Złamała zakaz handlu i doniosła o tym
Stanisław Dębicki 18 września, 2018
W Gogolowskim „Rewizorze” wdowa po podoficerze sama się wychłostała, a w Tarnowie właścicielka sklepu przy ulicy Tuchowskiej sama poprosiła o kontrolę Państwową Inspekcję Pracy, co skończyło się wyrokiem 1200 złotych grzywny za sprzedaż w niedzielę.
Jak tłumaczyła Radiu Kraków, chciała się tylko upewnić, że może sprzedawać pamiątki i dewocjonalia, których nie obejmuje zakaz handlu w niedzielę i święta. Zawezwany przez nią inspektor pracy stwierdził jednak, że jest inaczej, a Sąd Rejonowy w Tarnowie przyznał mu rację.
- Stwierdziłem, że to nie są żadne pamiątki. W tym sklepie są sprzedawane używane rzeczy, to jest tzw. pchli targ. Pracodawczyni próbowała bardzo mocno mnie przekonać, że to są pamiątki i że ona podlega pod to wyłączenie z ustawy. Chciała, żebym jej napisał, że może prowadzić handel w niedzielę. Nie mogłem tego zrobić. W związku z tym, że ona nie przyjmowała do wiadomości moich argumentów, został skierowany wniosek o ukaranie do sądu. Gdyby przyjęła do wiadomości, że nie może prowadzić handlu w niedzielę, to zostałoby zastosowane ostrzeżenie. Ta kobieta prowadziła podobny sklep, w którym kontrolę przeprowadzili inspektorzy pracy z Rzeszowa i również skierowali wniosek do sądu o ukaranie. Moim zdaniem chciała wymusić zaświadczenie od Tarnowskiego Oddziału PIP, żeby później przedstawić je przed rzeszowskim sądem - wyjaśnił w rozmowie z krakowską rozgłośnią inspektor Janusz Babiec.
Właścicielka sklepu przekonywała w rozmowie z RK, że jej działalność jest zgodna z prawem, a przed wejściem w życie ustawy konsultowała te kwestie z kilkoma prawnikami. O wyroku dowiedziała się od dziennikarza, został on bowiem wydany w tzw. trybie zaocznym, czyli bez udziału oskarżonej, która przekonuje, że w ogóle nie wiedziała o terminie rozprawy.
„Rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie Tomasz Kozioł podkreśla, że kobieta została zawiadomiona o rozprawie. Wyrok został jej przesłany pocztą, ale listu nie odebrano. Jak dodaje Kozioł, przed posiedzeniem sądu złożyła zastrzeżenia na piśmie do stanowiska Tarnowskiego Oddziału Państwowej Inspekcji Pracy w Krakowie. Kobieta przekonywała, że oględziny i kontrola inspektora pracy zostały przeprowadzono wybiórczo, bo jej zdaniem przeważająca część asortymentu, którym handluje to właśnie przedmioty związane z religią oraz <przedmioty o charakterze pamiątkowym, wspomnieniami z wakacji, dzieciństwa, wydarzeń z różnych okresów życia różnych osób>” - napisano na stronie krakowskiej rozgłośni.
- Wskazała, że te przedmioty zajmują 70 procent powierzchni w sklepie i handel nimi stanowi przeważające źródło dochodu i zatrudnienia dla pracowników. Sąd nie podzielił tych argumentów. Oparł się na sprawozdaniu PIP oraz zdjęciach wykonanych przez inspektora. Sąd uznał, że biorąc pod uwagę całokształt tego asortymentu nie można przyjąć, aby handel w przeważającej mierze dotyczył czy to pamiątek, czy dewocjonaliów - powiedział dziennikarzowi RK sędzia Kozioł.
„Według inspektorów pracy kobieta handlowała artykułami używanymi. Odzieżą, obrazami w tym o tematyce religijnej, meblami, antykami, ale też np. przenośnymi lodówkami turystycznymi, myjkami ciśnieniowymi, wiertarkami, grami komputerowymi, zabawkami, czajnikami, tosterami, przedmiotami kultu religijnego, czy nawet przenośnymi sejfami” - czytamy na stronie krakowskiej rozgłośni.
Kara za złamanie zakazu handlu w niedziele i dni świąteczne wynosi od 1 tysiąca do 100 tysięcy złotych. W tym przypadku inspektor pracy wnioskował o 3 tysiące złotych, sąd skazał kobietę na 1200 złotych grzywny.
„Od początku obowiązywania ustawy inspektorzy pracy z Tarnowa odnotowali 6 przypadków złamania zakazu. W dwóch dotyczyło to remanentu oraz układania towaru na półkach, dlatego skończyło się to tylko ostrzeżeniem. Podobnie było w przypadku obsługującej sklep osoby z rodziny właściciela, która była zatrudniona na umowę zlecenie - chociaż przed wejściem w życie ustawy Państwowa Inspekcja Pracy informowała, że osoby z rodziny właściciela mogą mu pomagać w tym czasie wyłącznie nieodpłatnie. Jak wyjaśnia kierownik tarnowskiego oddziału PIP w Krakowie, początkowo stwierdzone przez inspektorów pracy przypadki naruszenia przepisów ustawy wynikały z jej niezrozumienia. Benedykt Zygadło podkreśla jednak, że teraz przedsiębiorcy próbują ominąć zakaz, wykorzystując wyłączenia zawarte w ustawie, np. uruchamiając w swoich sklepach sprzedaż tytoniu lub usługi pocztowe. Tarnowski oddział Państwowej Inspekcji Pracy przekazał do sądu dwa takie przypadki, aby ten rozstrzygnął, czy jest to działanie zgodne z prawem” - napisano na stronie Radia Kraków.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE