KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   01:34:16 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Kto ma przywracać polskie obywatelstwo?

27 września, 2008

Platforma Obywatelska chce, aby decyzje o przywróceniu polskiego obywatelstwa osobom, które zrzekły się go na podstawie ustaw z 1920, 1951 i 1962 roku, bądź utraciły je na wniosek władz (np. po 1968 roku) podejmował nie prezydent RP, lecz minister spraw wewnętrznych i administracji.

Z jednej strony można ujrzeć w tym projekcie chęć odciążenia głowy państwa (a zwłaszcza urzędników jej kancelarii), z drugiej nie sposób nie dostrzec w nim jednak kolejnej próby wywołania politycznej wojny, zwłaszcza że Lech Kaczyński jest dosyć czuły na punkcie swoich prerogatyw.
    
A wedle Konstytucji RP to właśnie prezydent nadaje obywatelstwo i wyraża zgodę na jego zrzeczenie się. Przywracanie go jest zaś – z punktu widzenia prawa – specyficzną formą nadania, a więc logika wskazuje, że to właśnie głowa państwa winna podejmować wszystkie decyzje w tej materii.

Myślę, że również osobom, którym będzie przywrócone odebrane im przez komunistyczny reżim PRL obywatelstwo, większą przyjemność sprawi uroczysta ceremonia  w pałacu prezydenckim, aniżeli czysto administracyjna procedura w MSWiA. Skoro wyganiano ich z Polski w spektakularny sposób, to i powitanie w niej jako pełnoprawnych obywateli powinno być podniosłe i godne.
Projekt zakłada wprowadzenie zupełnie nowej kategorii: przywrócenia obywatelstwa, co – zdaniem polityków PO – spowoduje, że nie odbierze się wówczas żadnych kompetencji prezydentowi.

Nawet jeśli zgodzić się z taką argumentacją, to w obecnej sytuacji, znaczonej wciąż nowymi, poważnymi konfliktami pomiędzy głową państwa a rządem, wybuchającymi z powodu o wiele bardziej błahych powodów, radziłbym liderom Platformy odłożyć go na razie do szuflady, zwłaszcza że czeka nas wkrótce ponoć prawdziwa eksplozja legislacyjnych pomysłów koalicji rządzącej.
Po co więc całkiem niepotrzebnie otwierać nowe pole walki politycznej?

Jerzy Bukowski