To bardzo smutne, że ludzie powszechnie uważani za elitę narodu i wykreowani przez przyjazne sobie środowiska (a czasem kreujący się sami) na moralne autorytety mają niekiedy poważne kłopoty ze zrozumieniem dość prostych przepisów prawa. Jeszcze smutniejsze, iż niektórzy z nich uważają, że nie muszą się stosować do obowiązujących ustaw. A kiedy spotykają ich za to określone i łatwe do przewidzenia konsekwencje, oburzają się i robią z siebie męczenników, okrutnie prześladowanych z politycznych przyczyn.
Wśród odwołanych przez głowę państwa są m.in. tak znane postaci, jak Józefa Hennelowa, biskup Tadeusz Pieronek, profesor Jacek Woźniakowski, Krystyna Zachwatowicz, Józef Lassota, Wiesław Ochman, Nina Trentiew, Mieczysław Gil.
Wszyscy członkowie SKOZK (jest ich ponad stu) zostali pisemnie powiadomieni o ustawowym wymogu złożenia oświadczeń lustracyjnych. Ci, którzy nie dopełnili tego obowiązku zapałali jednak świętym oburzeniem na odwołującego ich prezydenta Kaczyńskiego, bezpodstawnie oskarżając go o upolitycznienie Komitetu.
Jest faktem, że niektórzy z nich składali już takie oświadczenia wcześniej, ale co szkodziło im wypełnić jeszcze raz stosowny druczek? Osoby publiczne powinny zawsze i wszędzie dawać przykład obywatelskiej postawy, na którą składa się m.in. wzorowe (a nawet nadgorliwe) przestrzeganie prawa. Jeśli komuś się ono zaś nie podoba, niechaj podejmuje demokratyczne starania o jego zmianę, ale nie kontestuje obecnie obowiązujących przepisów, demoralizując społeczeństwo i pokazując mu, że w demokratycznym państwie też są "równi i równiejsi". A jeżeli absolutnie nie chce składać oświadczenia lustracyjnego, to nikt mu przecież nie każe pełnić funkcji, na której jego wypełnienie jest konieczne.
Na tle histerycznej reakcji medialnej Henellowej, Zachwatowicz i bp. Pieronka, bardzo rozsądnie zabrzmiał głos innego członka SKOZK, profesora Andrzeja Zolla, który powiedział:
- To przesada wymagać oświadczeń lustracyjnych od osób zasiadających w społecznym gremium, które nie wykonuje aktów władzy. Takie konsekwencje przewiduje jednak obowiązująca ustawa lustracyjna. To niespójny akt prawny i należałoby go jak najszybciej napisać od nowa.
No właśnie, niech niezadowoleni starają się zmienić złe - ich zdaniem - prawo, wywierając w tym celu odpowiedni wpływ na parlamentarzystów (lub wybierając w kolejnych wyborach takich, którzy im to zagwarantują), ale niech nie uważają, że prezydent chce im wyrządzić polityczną, czy jakąkolwiek inną krzywdę, wypełniając swoje konstytucyjne obowiązki.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE