O tym, że nienawiść zaślepia umysł wiadomo od czasów starożytnych. Jest też powiedzenie, że jeżeli Pan Bóg chce kogoś pokarać, to najpierw odbiera mu rozum. Inne głosi, że pycha kroczy przed upadkiem.
Wszystkie przytoczone powyżej sentencje pasują jak ulał do dzisiejszej decyzji prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który postanowił nie zapraszać na tegoroczne uroczystości z okazji wybuchu II wojny światowej 1 września na Westerplatte Wojska Polskiego.
Politycy totalnej opozycji rywalizują ostatnio o miano tego, który najmocniej uderzy w obecny obóz rządzący. Gotowi są popełnić każdą podłość i głupotę, byle tylko przelicytować innych w nienawiści do Zjednoczonej Prawicy, a w szczególności do Prawa i Sprawiedliwości oraz jego prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
W tej walce nie liczą się dla nich narodowe imponderabilia, patriotyzm, służba Ojczyźnie. Dla okazania patologicznej nienawiści do politycznego wroga z upodobaniem przekraczają wszelkie granice przyzwoitości, dobrego obyczaju, rozumu.
Wygląda na to, że Adamowicz ceni sobie nade wszystko niemiecką tradycję zarządzanego przez siebie miasta, Gdańsk to dla niego Danzig, a fascynacja potęgą Wehrmachtu usuwa w cień bohaterstwo Wojska Polskiego. Warto przypomnieć, że jeden z tamtejszych tramwajów zyskał za jego kadencji hitlerowskiego naukowca jako patrona, a jedno z rond imię Granicznego Wolnego Miasta Gdańsk.
Skoro tak, to przypomnienie mu przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, że Gdańsk jest częścią Rzeczypospolitej Polskiej, a prezydent nie ma prawa zawłaszczać go, spłynie po nim jak woda po kaczce.
Mam natomiast nadzieję, że o wywołanym przez Pawła Adamowicza skandalu nie zapomną przy najbliższych wyborach samorządowych gdańszczanie, których przodkowie wiele razy przelewali krew w obronie polskiego Gdańska.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE