Z harcmistrzem Jerzym Bukowskim Harcerzem Rzeczypospolitej, były komendantem krakowskiego szczepu ZHP „Żurawie” w latach 70. i 80., rzecznikiem Ruchu Harcerskiego Rzeczypospolitej w drugiej połowie lat 80. rozmawia Rafał Stefaniuk.
- Przed nami kolejna rocznica Powstania warszawskiego. Jest to wydarzenie szczególne dla polskiego ruchu harcerskiego. Jaką rolę odegrali harcerze w Powstaniu?
- Powstanie Warszawskie to - obok epopei legionowej, obrony Lwowa w listopadzie 1918 roku oraz wojny z sowiecką Rosją dwa lata później - najpiękniejsza, ale zarazem najbardziej krwawa karta w historii harcerstwa. Już w kampanii wrześniowej członkowie Związku Harcerstwa Polskiego pełnili w ramach Pogotowia Wojennego Harcerek i Harcerzy służbę pomocniczą, znakomicie sprawdzając się jako łącznicy, gońcy, sanitariusze, a starsi z nich także w boju. Wielu oficerów Wojska Polskiego miało harcerską przeszłość, a z kolei niektórzy instruktorzy posiadali spore doświadczenia militarne ze wspomnianych wyżej walk o niepodległość. Warto też pamiętać, że od początku niemiecko-sowieckiej okupacji aktywnie działał ZHP w konspiracji dzieląc się na męskie Szare Szeregi i Organizację Harcerek noszącą kolejno kryptonimy "Związek Koniczyn" oraz "Bądź gotów". Dziełem tych pierwszych były liczne akcje Małego Sabotażu i Wielkiej Dywersji, a także bojowe, w których zasłynęły najstarsze wiekowo Grupy Szturmowe (m.in. Akcja pod Arsenałem), jak również zamachy na wysokich funkcjonariuszy niemieckich. W Powstaniu Warszawskim szczególnie wyróżniły się harcerskie bataliony "Parasol", "Wigry" i "Zośka".
- Kwatera Główna Związku Harcerstwa Polskiego rozważała podjęcia działań edukacyjnych przybliżających historię Szarych Szeregów i znaku Polski Walczącej wspólnie z Obywatelami RP. Opublikował Pan protest w tej sprawie. Dlaczego?
- ZHP jest patriotyczną organizacją wychowawczą i nie wolno mu wiązać się z jakąkolwiek partią lub stowarzyszeniem o jawnie politycznym charakterze. Po bardzo smutnych doświadczeniach z epoki PRL, kiedy był on całkowicie podporządkowany rządzącej partii komunistycznej, tym bardziej musi strzec swojej apolityczności i nie dawać najmniejszego pretekstu do podejrzeń o sprzyjanie jakiejkolwiek sile politycznej. Harcerstwo ma być funkcją polskiej racji stanu.
- Bez wątpienia Obywatele RP to organizacja polityczna. Gdyby chodziło o zaangażowanie polityków z prawej strony sceny politycznej też by Pan protestował?
- Nie ma znaczenia, czy władze ZHP deklarują współpracę w opiece nad sztandarem Szarych Szeregów i znakiem Polski Walczącej z organizacją lewicową, prawicową, czy jakąkolwiek inną, ponieważ chodzi o zasadę. Tak samo oburzałoby mnie, gdyby Główna Kwatera wyciągnęła rękę do Obozu Narodowo-Radykalnego, Prawa i Sprawiedliwości, czy Platformy Obywatelskiej.
- Nie odnosi Pan wrażenia, że trudno mówić o apolityczności Związku Harcerstwa Polskiego, gdy przez lata PRL był on podporządkowany komunistom, a do niedawna jedną z jego głównych twarzy był pułkownik i harcmistrz Adam Mazguła?
- Podporządkowaniu komunistom oddolnie sprzeciwiały się w epoce PRL wierne przedwojennym ideałom służby Bogu, Polsce i bliźnim środowiska instruktorskie w wielu miastach, szczególnie aktywne były one w Warszawie i w Krakowie. Sprzeciw wobec upolitycznienia ZHP najmocniej wyraziły w latach 80. ubiegłego wieku Kręgi Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego oraz Ruch Harcerski Rzeczypospolitej (zasłynął m.in. Białą Służbą podczas pielgrzymek Jana Pawła II do Polski), za co spotykały ich członków nie tylko wewnątrzorganizacyjne represje. Ludzie pokroju pułkownika harcmistrza Adama Mazguły funkcjonowali natomiast głównie we władzach Związku i niektórym z nich tak się to spodobało, że usiłują nadal sprawować rząd harcerskich dusz.
- Postać Adama Mazguły wypłynęła na fali antyrządowych protestów. Gdyby nie jego zaangażowanie dalej – po cichu – wychowywałby kolejne zastępy harcerzy. Dlaczego ludzie o komunistycznych rodowodach dalej wpływają na kształtowanie kolejnych pokoleń?
- O usunięcie Mazguły z ZHP apeluję do Głównej Kwatery od półtora roku, kiedy stał się on twarzą antyrządowych protestów, czyli prowadzi jawnie polityczną działalność. Ustąpił wprawdzie z funkcji komendanta Chorągwi Opolskiej, ale sam fakt, że człowiek tak jednoznacznie zaangażowany w politykę jest jednocześnie instruktorem deklarującej się jako apolityczna organizacji powinien dać do myślenia jego przełożonym. Jeżeli im to nie przeszkadza, to znaczy że w ogóle nie rozumieją, czym jest apolityczność. Mam nadzieję, że podobnych Mazgule instruktorów jest już w ZHP niewielu, ale skoro stał się on w ostatnich miesiącach postacią powszechnie rozpoznawalną i jednoznacznie kojarzoną ze Związkiem, to najwyższy czas, aby przerwać tę kompromitację.
- Wracając do pomysłu ZHP. Jak odbiera Pan takie inicjatywy w przededniu 74. rocznicy wybuchu PW? Mamy do czynienia z prowokacją?
- Aż tak daleko bym się nie posuwał. Na stronie internetowej ZHP członek jego Głównej Kwatery do spraw komunikacji harcmistrz Łukasz Czokajło napisał: „W przypadku podjęcia decyzji o realizacji projektu portalu edukacyjnego, jego treść będzie opracowywana przez ZHP w konsultacji z Muzeum Harcerstwa oraz historykami i instytucjami dokumentującymi dziedzictwo Polskiego Państwa Podziemnego i Szarych Szeregów. To te instytucje będą partnerami projektu.” Podoba mi się powyższe zapewnienie, tym bardziej nie rozumiem więc, dlaczego podjęto w tej sprawie rozmowy z organizacją o czysto politycznym charakterze. Jako wieloletni instruktor Związku Harcerstwa Polskiego wzywam jego obecne władze do wycofania się ze współpracy z Obywatelami RP i niepodejmowania rozmów z żadnymi innymi politycznymi podmiotami, bez względu na ich ideową proweniencję oraz nastawienie do obecnego obozu władzy. Ponawiam też apel o usunięcie z szeregów ZHP jednej z czołowych sierot po PRL, typowego homo sovieticusa - hm. płk. Adama Mazguły, którego dalsza obecność w nich w istotny sposób podważa apolityczny charakter patriotycznej organizacji wychowawczej o wspaniałej historii, obniżając zarazem jej społeczną wiarygodność.
„Nasz Dziennik”, 30 lipca 2018
KATALOG FIRM W INTERNECIE