KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   09:18:51 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Zobowiązujące sakramenty

12 września, 2008

Jeżeli ktoś świadomie i odpowiedzialnie deklaruje przynależność do jakiejś wspólnoty (np. wyznaniowej), musi rygorystycznie przestrzegać obowiązujących w niej reguł.

Wydawać by się mogło, że powyższe zdanie jest tak oczywiste, że aż trąci truizmem. Kiedy przyjrzeć się jednak poglądom oraz zachowaniom wielu osób publicznych na całym świecie (zwłaszcza polityków i artystów), które chętnie określają się jako wierni wyznawcy tego lub innego kościoła, można mieć wątpliwości, czy zdają sobie one sprawę z tego, jak często łamią zasady swojej religii. Podobnie postępują też miliardy innych ludzi, ale  media zajmują się tylko tymi, którzy wyrastają ponad przeciętność i przyciągają uwagę opinii społecznej.
   
Hipokryzja jest wszechobecna w naszym życiu, co nie oznacza, że należy ją akceptować, a tym bardziej usprawiedliwiać. Dlatego też zwierzchnicy wspólnot wyznaniowych przypominają co pewien czas o podstawowych kanonach wiary, bez przestrzegania których trudno mówić o rzeczywistej obecności w danym kościele.
   
Jednym z najważniejszych problemów, z jakimi zmaga się chrześcijaństwo, jest aborcja. Nikt, kto popiera zabijanie nie narodzonych dzieci, nie może nazywać się wyznawcą tej wiary, a więc - konsekwentnie - nie wolno mu przystępować do sakramentów, w tym do Komunii Świętej.
   
Tę tylko na pozór oczywistą prawdę przypominał ostatnio nowy prefekt Najwyższego Trybunału Sygnatury Apostolskiej (popularnie zwanego Świętą Rotą) arcybiskup Raymond Burke. W udzielonym włoskiemu miesięcznikowi "Radici Cristiane" ("Korzenie Chrześcijańskie") wywiadowi przypomniał, że świadome przystępowanie do stołu Pańskiego w stanie grzechu śmiertelnego jest świętokradztwem. A właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia, gdy Komunię przyjmuje polityk publicznie popierający prawo do aborcji.
   
"Jeśli wiemy, że popełniliśmy grzech śmiertelny, powinniśmy się wyspowiadać i uzyskać rozgrzeszenie" - powiedział abp Burke.
   
Jednoznacznie stwierdził też, że kapłan ma obowiązek odmówić udzielenia sakramentów człowiekowi, który jest powszechnie znany z postawy proaborcyjnej. Jest to ważne z uwagi na "zbawienie tej osoby przez powstrzymanie jej od popełnienia świętokradztwa" oraz możliwość zgorszenia innych. I dodał:
   
"Ludzie mogliby pomyśleć, że publiczne działania, które dana osoba podjęła, a które są poważnym grzechem, nie są istotne, skoro Kościół pozwala osobie, która go dopuściła, przystępować do Komunii. (...) Osoba, która publicznie świadomie popełnia grzech, powinna być publicznie upomniana w ten sposób, że nie będzie otrzymywać Komunii Świętej aż do czasu, gdy zmieni swoje życie".
   
Wedle nowego prefekta skandalem nie jest nieudzielenie sakramentu osobie żyjącej w stanie grzechu śmiertelnego, ale pobłażliwość dla kogoś, kto permanentnie i w dodatku publicznie głosi poglądy sprzeczne z doktryną Kościoła rzymsko-katolickiego.
   
Wprawdzie abp Burke wypowiadał się w związku z aborcją, ale jego opinię można - i należy - rozszerzyć także na sakrament ślubu, jak również na pogrzeb, który przysługuje w obrzędzie katolickim tylko osobom żyjącym i umierającym w stanie łaski uświęcającej.
   
Watykan wyraźnie zaostrza moralny i religijny kurs, dając do zrozumienia osobom publicznym, że ich zachowanie jest szczególnie dokładnie obserwowane i nie mogą liczyć na taryfę ulgową tylko dlatego, iż są znani, lubiani, popularni, wpływowi. Ma być odwrotnie: skoro dobrowolnie wyznają chrześcijańską wiarę i zdobywają dzięki niej poparcie wyborców, muszą być z całą surowością rozliczani z jej praktykowania w swoim życiu.

Jerzy Bukowski