KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   08:49:44 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Wójt przeciw tarczy

03 września, 2008

Najwyższe władze Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej zdołały - po wielu latach burzliwych i niekiedy dramatycznych negocjacji - doprowadzić do podpisania dokumentu w sprawie lokalizacji na terenie Polski elementów tarczy antyrakietowej.

Cieszy się prezydent Lech Kaczyński, aprobatę wyraża prezydent Georg W. Bush, dumny jest premier Donald Tusk, promiennie uśmiecha się sekretarz stanu Condoleezza Rice, swoje wybujałe "ego" demonstruje minister Radosław Sikorski. Szampan wypity, wszyscy zadowoleni w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, bo niemałe trudności wreszcie przezwyciężone, bariery usunięte, a w obu krajach zapanowała powszechna radość. Teraz czas, aby wojskowi szybko wykonali to, co postanowili politycy.
   
Czyżby? Hola, hola! Jaka budowa? Jakie załatwienie sprawy? Jaki koniec negocjacji? Nieprzejednanym wrogiem tarczy jest przecież Mariusz Chmiel - wójt gminy Redzikowo, na terenie której ma ona powstać. A że w Polsce ciągle aktualne jest przysłowie: "pan na zagrodzie równy wojewodzie", to czekają nas jeszcze nieliche atrakcje. Nie po to odważnie walczyliśmy o demokrację i poszanowanie prawa samorządów do decydowania o losie ich gmin, żeby teraz ktoś sprzeciwiał się zdaniu wójta, reprezentującego ogół podobnie jak on myślących mieszkańców Redzikowa.
   
No i mamy klops, czy jak kto woli, pasztet. Trzeba będzie teraz udobruchać wójta, bo sądząc z jego ostatnich wypowiedzi, gotów jest on polec w słusznej sprawie niewpuszczenia Amerykanów na swój teren. Zaparł się i już! Nie reaguje nawet na modlitwy, jakie zanoszą do nieba duszpasterze z pobliskiego Słupska w intencji „nawrócenia” wszystkich przeciwników tarczy.
   
Ciekawy jestem, w jaki sposób najwyższe władze państwowe poradzą sobie z tym problemem tak, by sprostać ustaleniom, wynikającym z umowy ze światowym mocarstwem i jednocześnie nie urazić wójta oraz nie zlekceważyć zasad lokalnej demokracji. Kto wie, czy pertraktacje na linii Warszawa-Redzików nie będą obfitować w równie trudne momenty, jak negocjacje z Waszyngtonem.

Jerzy Bukowski