O tym, że niektórzy sportowcy nie wylewają za kołnierz dobrze wiedzą nie tylko ich trenerzy i działacze, ale także kibice. Rzadko zdarza się jednak, aby sami zawodnicy publicznie zdradzali tę tajemnicę, w dodatku oskarżając się nawzajem z kierownictwem swojego związku o nadużywanie alkoholu. Czegoś takiego jeszcze w polskim sporcie nie było.
Jeśli któregoś ze sportowców zasadnie podejrzewa się o zbyt częste zaglądanie do kieliszka, jest to tematem prywatnych rozmów, chyba że sprawa trafi do mediów, które bezlitośnie nagłośnią ją i zrobią z niej sensację jednego sezonu.
Dlatego ogromnym zaskoczeniem były dla polskich kibiców wynurzenia naszych szermierek i szermierzy po ich występach na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Zarówno przegrane z kretesem panie, jak i srebrni medaliści w drużynowym konkursie w szpadzie oskarżyli o nadużywanie alkoholu działaczy Polskiego Związku Szermierki, którzy nie pozostali im zresztą dłużni, zarzucać podobne zachowania.
Tak oto na oczach zdumionych rodaków i niewydarzeni, i spełnieni kandydaci do olimpijskich trofeów publicznie wyprali brudy, zmuszając ministra sportu i turystyki oraz prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego do zadeklarowania podjęcia stosownych działań w celu zweryfikowania tych poważnych zarzutów.
Pić alkohol może każdy, także zawodowy sportowiec, trener i działacz. Problem leży jedynie w tym, ile, kiedy i z kim. W każdych okolicznościach należy zachować umiar, by nie popaść w zgubny nałóg.
Jeżeli nasi szermierze zdecydowali się ujawnić wstydliwą prawdę o swoim związku, to znaczy że ktoś nie umiał zachować owego umiaru albo w piciu albo w nieposkromionym gadulstwie, mającym przykryć sportową klęskę.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE