KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   04:03:31 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Pobór czy wybór?

28 sierpnia, 2008

\"Idź złoto do złota, my, Polacy, kochamy się w żelazie\".

Czy aby na pewno? Już wkrótce przekonamy się, na ile aktualna jest zaświadczana przez stulecia bojowymi czynami i ofiarą życia miłość Polaków do munduru i ich gotowość służenia ojczyźnie w armii aż do emerytury. Minister obrony narodowej Bogdan Klich zapowiedział bowiem pełne uzawodowienie Wojska Polskiego i jeśli ustawa w tej sprawie pomyślnie przejdzie przez proces legislacyjny, to już za kilka lat będziemy mieli siły zbrojne z wyboru, a nie - jak do tej pory - z poboru.
   
Sceptycznie nastawieni do tej rewolucyjnej zmiany w zakresie obronności politycy (wśród nich Prezydent RP) oraz publicyści zastanawiają się jednak, czy wystarczy chętnych na zapełnienie szeregów naszej armii, bo oprócz patriotyzmu będą się przecież liczyć także finansowe oferty, z jakimi wystąpi do kandydatów na żołnierzy MON.
   
Nie brak też osób (sam zaliczam się do ich grona), którym nie bardzo podoba się sama idea rezygnacji z powoływania kolejnych roczników obywateli Rzeczypospolitej do odbycia "zaszczytnego obowiązku służby wojskowej". Cytat, od którego zacząłem niniejszy artykuł można bowiem odczytać także jako wyraz pewnej postawy życiowej, której istotą jest przedkładanie brania do ręki karabinu ponad beztroskie zabawianie się błyskotkami.
   
Wiem oczywiście, że czasy zmieniają się i dzisiaj coraz trudniej już znaleźć ideową młodzież, która z radością w sercach poświęciłaby kilkanaście miesięcy na militarne ćwiczenia. Nie ulega jednak wątpliwości, że wojsko zawsze było i nadal pozostaje dobrą szkołą życia, skutecznie przyspasabiającą poborowych do dyscypliny, porządku i poszanowania narodowych imponderabiliów, zwłaszcza że wraz z upadkiem komunizmu stopniowo (nie tak szybko wprawdzie, jak można by sobie tego życzyć, ale systematycznie) zmniejsza się  dominujące w nim niegdyś zjawisko "fali". A w kraju, który wciąż walczy z bezrobociem, gwarantowana przez państwo, pewna praca jest dużą wartością.
   
Można więc utyskiwać, że przez "pójście w kamasze" traci się trochę cennej młodości, ale kiedy spojrzeć na to z bardziej dojrzałego punktu widzenia słowo "strata" nie wydaje się zbyt odpowiednie.
   
Ponieważ rząd dopiero pracuje nad nową ustawą o służbie wojskowej, trzeba spodziewać się wielu burzliwych, ale także ciekawych i - mam nadzieję - rzeczowych, motywowanych dobrem państwa dyskusji na jej temat. O ile nie stanie się ona od razu przyczyną kolejnej wojny politycznej, to możemy być świadkami i uczestnikami jednej z bardziej interesujących debat publicznych po 1989 roku.

Jerzy Bukowski