Agresja Rosji na Gruzję spowodowała lawinę komentarzy polskich polityków i publicystów. Analizując je nie można mieć wątpliwości co do rzeczywistych intencji chętnie wypowiadających się przed kamerami i mikrofonami osób. W tak dramatycznych okolicznościach opadają bowiem maski i wyzierają spoza nich niczym nie osłonięte twarze.
Jestem głęboko przekonany, że ci ludzie z niekłamaną radością powitaliby wysłaną przez Kreml armię, wkraczającą na teren Polski dla wzięcia w obronę uciskanej przez nasze władze rosyjskiej mniejszości. Widzę w ich roli spontanicznych budowniczych łuków triumfalnych dla spadkobierców Lenina i Stalina, zacierających ręce na myśl, że moskiewski satrapa powierzy im funkcje namiestników, urzędujących w "priwislianskim kraju", podobnie jak zaufał dawniej Bolesławowi Bierutowi, Władysławowi Gomułce, Edwardowi Gierkowi, czy Wojciechowi Jaruzelskiemu.
Na co dzień SLD potrafi zręcznie mamić sporą część rodaków Polaków, przedstawiając się jako nowoczesna partia lewicy, otwarta na wyzwania współczesności i gotowa twórczo uczestniczyć w demokratycznych procedurach. Ale jeśli na horyzoncie pojawia się choćby nikła możliwość powrotu do stanu sprzed 1989 roku, jej przywódcy przebierają z radości nogami, licząc na powtórkę z historii.
Jest oczywiste, że przeliczą się w swych płonnych nadziejach, ale warto zapamiętać ich jednoznaczne reakcje na każdy przejaw mocarstwowych ambicji Rosji.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE