Błękitne niebo, ucichł wiatr
i księżyc opromieniał,
a jam ją zgodną, chętną kładł
wśród łanów, wśród jęczmienia.
Wiedziałem, miłość łączy nas
z pierwszego już wejrzenia
więc całowałem raz po raz
wśród łanów, wśród jęczmienia.
Kiedy dowiedziałem się o śmierci Mieczysława Święcickiego, natychmiast wydobyłem z zakamarków pamięci słowa cudownej piosenki pt. "Jęczmienne łany" skomponowanej przez Zygmunta Koniecznego do słów Roberta Burnsa w polskim przekładzie Ludmiły Marjańskiej, która rozsławiła jednego z bardów Piwnicy pod Baranami w niepowtarzalny sposób interpretującego zarówno rosyjskie romanse (głównie z repertuaru Aleksandra Wertyńskiego), cygańskie pieśni, jak i wielką poezję.
Nikt nie wyśpiewa już tych słów, przy których omdlewała niejedna białogłowa, z takim naturalnym wdziękiem, jak zmarły w wieku 81 lat Święcicki. Chociaż urodził się w podlwowskim Sokalu, a wychowywał w Jarosławiu, to jednak z podwawelskim grodem związał swoje życie i artystyczne nadzieje zyskując z czasem zaszczytne miano "Księcia Nastroju".
"Zjechał do Krakowa, by zrobić karierę na miarę Maurice'a Chevaliera, chodził po Plantach w słomkowym kapeluszu i popielatym garniturze w niebieskie paseczki" - wspominała go Janina Garycka w monografii "Piwnicy pod Baranami" autorstwa Joanny Olczak Ronikier.
Właśnie na Plantach Święcicki poznał Piotra Skrzyneckiego, z którym założył legendarny kabaret. Był też aktorem krakowskich teatrów: Starego Teatrze, Rapsodycznego i 38, ale kojarzono go przede wszystkim z Piwnicą, której oddał serce i talent. Doceniono go w 2010 roku, kiedy otrzymał Srebrny Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
- Widzieliśmy się ostatnio 26 stycznia na moim wieczorze pieśniarskim w Radiu Kraków. Umawialiśmy wspólne przedsięwzięcie artystyczne z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru. Mietek był niewątpliwie postacią barwną, świadomie wystylizowaną, zarówno co do repertuaru, który wykonywał, jak i rekwizytów, których używał. Wydawał się człowiekiem z innej epoki" - wspominał go w rozmowie z portalem internetowym krakowskiego wydania "Gościa Niedzielnego" występujący z nim przez wiele lat w "Piwnicy pod Baranami" Leszek w Długosz.
To Święcicki sprowadził do Piwnicy studenta Koniecznego, który napisał potem dla niego wiele pięknych piosenek. Mało kto pamięta, że "Książę Nastroju" był pierwszym wykonawcą późniejszego wielkiego przeboju Ewy Demarczyk do słów Juliana Tuwima pt. "Grande valse brillante".
Święcicki był najlepszym wykonawcą romansów Wertyńskiego z polskimi tekstami. W 1963 roku wykonał je w Moskwie w obecności wdowy po Wertyńskim, akompaniował mu zaś... wybitny kompozytor Dymitr Szostakowicz.
Wielki artysta miał czułe serce dla biednych i opuszczonych. Po 1989 roku wielokrotnie wspomagała ich założona przez niego Fundacja "Ars Longa".
Wspominając piwnicznego "Księcia Nastroju" nie sposób nie przywołać także na końcu fragmentu "Jęczmiennych łanów":
Wśród druhów jam radosny był,
przy szklance też wesoło;
rad bogaciłem się co sił
i myśląc szczęsnym zgoła;
Lecz trzykroć rozkosz, com ją znał,
choć wielce ją oceniam,
za noc tę trzykroć bym ją dał,
wśród łanów, wśród jęczmienia.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE